piątek, 24 września 2010

Metrem na wybory

No i stało się. Premier ogłosił datę wyborów – 21 listopada. Nie zasypiając gruszek w popiele, kandydaci ruszyli do kampanii. Niektórzy stawiając żądania, niektórzy chwaląc mnie jako dobrego gospodarza miasta, a jeszcze inni składając wielkie obietnice dotyczące np. powstania metra w Krakowie. Uważam, że czas kampanii ma swoje prawa i można wiele rzeczy obiecać, byleby były to obietnice mające choćby częściowe pokrycie w rzeczywistości.

Nie jestem zwolennikiem składania obietnic bez pokrycia. A niestety tylko tak mogę traktować pomysł na budowanie metra w przyszłej kadencji samorządu. Powiem więcej – w ciągu najbliższych lat metro w Krakowie z pewnością nie powstanie. Skąd takie moje przekonanie? Już wyjaśniam.

Po pierwsze – koszt. Nieznane są tak naprawdę koszty budowy choćby jednej linii podziemnej kolei. Fachowcy mówią o 300-400 milionach złotych za kilometr. Łatwo więc policzyć, że koszt budowy 10 kilometrów metra to już 3-4 miliardy złotych. A przypomnę, że budżet miasta to ok. 3,5 miliarda.

Po drugie – pieniądze z budżetu państwa. Mierzi mnie podawanie argumentu, iż prezydent z PO będzie miał przełożenie na rząd z PO i w ten sposób będzie w stanie załatwić fundusze na metro. Tak się tworzy republikę kolesi, a nie demokratyczne państwo prawa, w którym o gradacji wydatków z budżetu państwa decydują rzeczywiste potrzeby. Spuszczę już litościwie zasłonę milczenia na mizerię finansów publicznych. Powiem tylko, że na przyszły rok, na zabezpieczenie melioracyjne całego województwa małopolskiego w budżecie państwa przewidziane jest… 5 milionów złotych.

Po trzecie – zmiana rządów. W przyszłym roku mamy wybory parlamentarne. Rozumiem, że politycy PO są tak pewni wygranej, że mogą składać obietnice na wyrost – na najbliższe lata. Ostrzegałbym przed taką pewnością. Jestem prezydentem Krakowa już osiem lat, w tym czasie współpracowałem już z rządami SLD, PiS i PO. To naprawdę zmienia się jak w kalejdoskopie. A co będzie jeśli w przyszłorocznych wyborach wygra inna formacja polityczna? Wtedy prezydent z PO z rozgrzebanym metrem miałby bardzo trudną sytuację…

Po czwarte – problemy własnościowe. Rozumiem również, że PO ma opracowany plan wywłaszczania prywatnych właścicieli działek, których w Krakowie jest najwięcej? Warszawa ma mnóstwo terenów będących własnością gminy. Kraków w swoje grunty jest ubogi. Pytanie o wywłaszczenia pod budowę metra jest zatem jak najbardziej zasadne.

I po piąte – rozwijamy szybki tramwaj. Nie jest jeszcze idealny, ale ciągle przemy do przodu. Już w październiku ruszy budowa jego linii na Ruczaj, będzie również połączenie do Nowej Huty. Są wykonywane analizy, które mają odpowiedzieć na pytanie, czy jest możliwe puszczenie ruchu tramwajowego w centrum pod powierzchnią ziemi. Czemu mamy więc w połowie drogi zarzucać to, co już rozpoczęliśmy?

Zupełnie inną kwestią jest to, czy chciałbym, by w Krakowie metro było. Oczywiście, chciałbym. Tak samo jak i chciałbym, by w Krakowie wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Jeszcze o Wiśle

Mój wpis dotyczący Stadionu Miejskiego przy ul. Reymonta, wywołała Państwa żywą reakcję. Rozumiem ją, bo przebudowa tego stadionu to jedno z większych wyzwań jakie stanęły przed Gminą Kraków, Wisłą SSA, jej działaczami i przede wszystkim kibicami w ciągu ostatnich 20 lat.

Stąd też proszę, by pisząc o stadionie mieli Państwo na uwadze całą złożoność historii jego budowy. Budowy tego stadionu nie można tak prosto, jak to Państwo czynią, porównywać do budowanego od podstaw znacznie mniejszego stadionu Cracovii, czy budowanego za prywatne pieniądze (w innych uwarunkowaniach finansowych) stadionu TSG 1899 Hoffenheim.

Zanim zaczniemy krytykować kształt obiektu, zanim zaczniemy narzekać na odległość dzielącą pierwsze rzędy od boiska, czy też na kształt i usytuowanie pawilonu multimedialnego, pamiętajmy, że przebudowa stadionu rozpoczęła się w 2004 roku na podstawie projektów zleconych Studiu Architektonicznemu przez klub. Zgodnie z tym projektem stadion pomieściłby 20 tysięcy osób. Pomimo wielu trudności finansowych i logistycznych związanych z lokalizacją obiektu (przypomnę, że proponowałem budowę jednego stadionu w innej lokalizacji), budowę trybuny południowej stadionu rozpoczęto w październiku 2004 r. i zakończono w kwietniu 2006 roku. W drugim etapie wybudowano pawilon multimedialny i trybunę północną. Prace zakończono w 2007 r., a trybuna została wykonana w zakresie na jaki pozwalały środki finansowe posiadane w tym czasie. W trakcie przebudowy, pojawiła się szansa organizacji w Krakowie Euro 2012 i związane z tym dofinansowanie kosztów budowy stadionu. Aby z niej skorzystać trzeba było zmienić projekt, tak by mieścił ok. 33 tys. kibiców i spełniał normy klasy Elite. Tu stanęliśmy przed problemem, czy zburzyć wszystkie trybuny (w tym dwie dopiero wybudowane) i zacząć budowę od początku, czy też wkomponować dwie nowe trybuny w już przebudowane. I okazało się, że wszyscy doskonale się znają nie tylko na medycynie i polityce, ale też na budowie stadionów ze szczególnym uwzględnieniem takich, na których można rozgrywać mistrzostwa Europy. Proszę wybaczyć szczerość, ale realizując tak kosztowną inwestycję, nie mogliśmy radzić się w tej kwestii kibiców – jak często sugerują sami zainteresowani. Nie odmawiam oczywiście kibicom Wisły, że na futbolu znają się doskonale i są obyci ze stadionami w całej Europie, ale akurat w takich kwestiach powinni wypowiadać się eksperci UEFA i architekci. I z takiej pomocy właśnie skorzystaliśmy. Wyburzenie wszystkich czterech trybun, włącznie w tymi nowo wybudowanymi, zostało uznane za nieekonomiczne Zdecydowaliśmy się więc na drugie rozwiązanie – budowę trybun wschodniej i zachodniej. Ta decyzja jednocześnie narzucała określone rozwiązania projektowe takie jak: większą odległość od linii bocznej boiska, wkomponowanie pawilonu multimedialnego w trybuny, czy odmienną stylistykę obiektu. I od razu przypomnę zainteresowanym, że pod okiem ekspertów UEFA nanoszono także w projekcie zmiany dotyczące funkcjonalności obiektu (żeby imprezy sportowe przynosiły zyski, a stadion nie stał się skarbonką bez dnia) i bezpieczeństwa.

Wiele mówi się o klasie Elite stadionu. Odnoszę jednak wrażenie, że część wypowiadających się nie wie co to oznacza. Stadiony w klasie Elite wg UEFA muszą spełniać pewne warunki, takie jak np.: ilość miejsc siedzących (30 000 + 1), zadaszenie widowni nie mniejsze niż 75%, miejsca dla widzów niepełnosprawnych, podgrzewana murawa, właściwe oświetlenie, nagłośnienie, monitoring itp. Po zapoznaniu się z obiektem przy ul. Reymonta 22 można łatwo stwierdzić, że będzie on stadionem tej klasy. Notabene, wiele mówiło się o koszmarnej drodze asfaltowej wokół boiska. Jest ona oddalona o dobre kilka metrów od linii bocznej i nie rzuca się w oczy, a znaczne ułatwia np. osobom niepełnosprawnym dotarcie do sektorów (co można było zaobserwować podczas meczu Polska – Australia), jest jednocześnie drogą techniczną i ewakuacyjną co ma niebagatelne znaczenie podczas organizacji innych niż mecze piłkarskie imprez, do czego stadion – przypominam - też ma służyć (np. koncerty).

Wyjaśniałem wielokrotnie (i uczynię to jeszcze raz) z jakiego powodu jeszcze nie została dokończona trybuna północna. Zadaniem wykonawcy w 2006 r. było wybudowanie obiektu wg wszystkich projektów wykonawczych, które były w owym czasie dostarczone. Inwestycja obejmowała wybudowanie i oddanie do użytkowania trybuny północnej z zapewnieniem ciągłości użytkowania całości stadionu, w trakcie realizacji robót budowlanych, poprzez utrzymanie dojść do pozostałych trzech trybun. Ze względu na ograniczoną ilość środków finansowych, jakie Gmina Miejska Kraków mogła w tym czasie przeznaczyć na powyższy cel, zawarto umowę na wykonanie obiektu w ograniczonym zakresie, obejmującym budowę widowni trybuny oraz elewacji zamykających pomieszczenia pod trybuną, bez stropów, ścian wewnętrznych i wyposażenia wnętrza. Zrealizowano widownię na 5690 miejsc siedzących bez wykończenia kubatury pod trybuną. Według nowych przepisów ppoż., należy całą jej konstrukcję zabezpieczyć powłokami pozwalającymi uzyskanie odporności ogniowej na 120 min. (w chwili jej budowy obowiązywały inne). Po dokonaniu stosownego zabezpieczenia będzie można wykonać adaptację wnętrza trybuny północnej umożliwiającą korzystanie z całego obiektu, a nie tylko z widowni, jak miało to miejsce dotychczas.

Wielu z Państwa bulwersuje standard wykonania elewacji. Przez media przeszła burza dotycząca - jak się sugerowało - oszczędności jakie inwestor chce poczynić na elewacji, zastępując lepszy (ładniejszy) beton tańszym. Otóż proszę Państwa, to Generalny Projektant zrezygnował z wykonania trybun z betonu architektonicznego. Jest to pochodna zmiany dokonanej przez projektanta przy trybunach południowej i północnej. Na powierzchnię betonu konstrukcyjnego mają być nałożone docelowo powłoki mające właściwości hydrofobowe. Technologia stosowania w/w powłok wymaga, aby beton przed malowaniem był odpowiednio przygotowany, a sama farba elewacyjna, posiadająca w swym składzie akryl, zagwarantuje kompleksową ochronę elewacji, przy jednoczesnym zapewnieniu jej estetyki i trwałości koloru.

Od samego początku ustalono z klubem zakres prac wykończeniowych. Szeroko komentowany jest brak cateringu i telebimów. A to zgodnie z ustaleniami miało być zadaniem klubu. W żadnym z budowanych obecnie stadionów, gminy nie ponoszą kosztów przygotowania powierzchni komercyjnych. Z zadowoleniem przyjąłem prace nowego Zarządu Wisły SSA, który intensywnie włączył się w prace związane z zagospodarowaniem przestrzeni pod trybunami, wnosi pomysły organizacyjne co do obsługi meczów, bardziej niż dotąd angażuje się w przygotowanie stadionu. Pamiętajmy tylko, że współpraca z Wisłą układa się tak dobrze dopiero od dwóch miesięcy.

Część z Państwa wskazywała na usterki, które rzeczywiście są, ale to zdarza się na każdej budowie. Wszelkie usterki stwierdzone w pracach komisji odbiorowej i zauważone przez przedstawicieli przyszłego zarządcy obiektu, zostaną usunięte.

Zwracam się do wszystkich, którym bliskie sercu jest dobro Wisły Kraków, jak również wygląd i funkcjonalność stadionu piłkarskiego, o nie ferowanie przedwczesnych wyroków i ocen. Po wybudowaniu obiektu zostaną rozliczeni zarówno ci, którzy działali poprawnie, jak również ci, którzy przyczynili się do wszelkich komplikacji w powstaniu tego obiektu.

Zanim zaczniemy krytykować nowy obiekt dajmy mu szansę obronić się, podczas regularnych meczów przy wszystkich trybunach.

wtorek, 14 września 2010

Dlaczego proszek „x” jest lepszy od proszku „y”?

Doskonale znają Państwo reklamy porównawcze. Weźmy na przykład proszki do prania. Budząca zaufanie osoba testuje jakiś produkt pokazując w szarym opakowaniu „zwykły” proszek i olśniewające feerią barw opakowanie proszku NAJefektywniejszego, NAJwydajniejszego i po prostu NAJlepszego (a wszystko to gwarantuje wysoka zawartość niebieskich drobinek, których nie ma konkurencja). Jak wypada takie porównanie? Oczywiście miażdżąco dla „zwykłego” detergentu.

We wczorajszym „Dzienniku Polskim” ukazał się wywiad z Grzegorzem Stawowym, radnym z ramienia Platformy Obywatelskiej o hierarchii wydatków budżetu miasta. Pan Stawowy tłumaczy w nim jak bardzo boleje nad losem mieszkańców Bieżanowa. Tak bardzo, że w momencie, gdy na Sali Obrad są mieszkańcy, w zupełnie innym punkcie sesji ogłasza, że będzie chciał zabrać 4 miliony złotych z podziemi Rynku Głównego na zabezpieczenie przeciwpowodziowe. Nic to, że inni radni podkreślają, iż aby wydać takie pieniądze do końca roku, trzeba mieć na co je wydać - musi być przygotowany wcześniej projekt i procedura wydatkowania tych pieniędzy. Samo proste przesunięcie nie wystarczy, by sprawić, że miasto będzie lepiej zabezpieczone przed powodzią. Nic to, że podczas tej samej sesji radni dopiero chcą przegłosować uchwałę kierunkową dla prezydenta w sprawie zabezpieczenia miasta przed powodzią. Nic to, że prezydent zdecydował o przekazaniu pieniędzy na doraźne zabezpieczenie popowodziowe z innych funduszy – takich, które mogą być wydane tylko na ten cel. Nic to. Pan radny pochylił się nad problemem i wie najlepiej, że te pieniądze z podziemi Rynku trzeba zabrać.

W tym samym wywiadzie radny Stawowy powtarza medialne plotki, że pod Rynkiem miał powstać supermarket. Dalibóg, nie wiem, skąd dziennikarze brali takie informacje. Ale jeśli je powtarza radny – coś w tym musi być. Otóż mówię wprost – jest to kłamstwo, Panie Stawowy. Ale rozumiem, że kłamstwa te są powielane w jednym celu – było coś na rzeczy, czy nie było, zawsze jakieś błoto się do prezydenta przyklei.

I tu dochodzimy do clou całej sprawy. W czym opinie Pana Stawowego są lepsze od opinii całej reszty radnych? Czemu jego poprawki są takie ważne i ważkie? Czemu Pan Stawowy jest ostatnio najgłośniejszym głosem całej PO? Jakie „niebieskie drobinki” ma w sobie radny Stawowy? Otóż radny Stawowy przedstawiany jest jako „odpowiedzialny w PO za kampanię wojewody Stanisława Kracika na stanowisko Prezydenta Miasta Krakowa”. Dlatego jego opinie są tak wyraziste, dlatego dwoi i się i troi by istnieć w mediach.

Dla mnie to akurat rzecz dyskwalifikująca tę postać w dyskusji publicznej. Skoro przedstawia się kogoś jako szefa kampanii wyborczej kandydata – nie wierzę, by był on w tej chwili obiektywnym przedstawicielem mieszkańców Krakowa w radzie miasta. Jest już tylko funkcjonariuszem partyjnym, który myśli wyłącznie o kampanii wyborczej. I uważam, że każde jego wystąpienie powinno oznaczać się gwiazdką. Taką jak w reklamach. I wyjaśniającą: „Powyższa wypowiedź powinna być postrzegana przez pryzmat kampanii wyborczej”.

piątek, 10 września 2010

Lepsze niż Davos

Trwa XX jubileuszowe Forum Ekonomiczne w Krynicy. Bardzo chętnie porównuje się je do światowych spotkań w szwajcarskim kurorcie Davos. Osobiście uważam je za znacznie ważniejsze. Jest nam bowiem o wiele bliższe – i geograficznie i pod względem problemów, które zostają podczas niego poruszane.

Nie bez przyczyny anty- i alterglobaliści biorą sobie za cel protestów spotkania w Davos. Drogie samochody, drogie hotele, drogie bankiety, drodzy przywódcy… Forum w Krynicy, choć jest niewątpliwie ważnym spotkaniem osób zaangażowanych w światową ekonomię nie ma takiego image’u. Ktoś może powiedzieć – nie ten kurort, nie ta skala. Absolutnie nie zgadzam się z takimi twierdzeniami. Idąc takim tokiem rozumowania , doszlibyśmy do wniosku, że nie byłoby po co przyjeżdżać do Krynicy, skoro jest to małe spotkanie nic nie wnoszące do światowej – no, choćby europejskiej – ekonomii. A tak się nie dzieje, bo co roku w forum bierze udział komplet uczestników, i to tych, którzy rzeczywiście mają realny wpływ na to, co dzieje się w europejskich finansach i gospodarce. Takiego odbioru krynickiego forum upatrywałbym raczej w doborze tematów, którymi zajmują się uczestnicy. Weźmy choćby tegoroczny temat: Europa po Lizbonie – strategie dla przyszłości. Warto chyba przedyskutować jak wspólna Europa rzeczywiście będzie funkcjonować i odpowiadać na wyzwania zewnętrzne i wewnętrzne. Udział szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barosso i przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka gwarantują, że podnoszone w tych dniach kwestie trafią pod właściwy adres i będą miały szanse na rozwiązanie. Skoro tacy goście są z nami – najwyraźniej dobrze wiedzą, że krynickie forum jest ważne i potrzebne.

Nie braknie również tematów z pozoru lżejszych, jak np. traktowanie sportu jako biznesu. Po sport – jako narzędzie marketingowe – coraz chętniej sięgają nie tylko międzynarodowe korporacje, ale i miasta, które tak jak Kraków, czynią wybitnych sportowców swoimi ambasadorami. Jakie korzyści niesie promocja poprzez sport? Czy można traktować sport jako odmianę biznesu, a sponsoring sportowy jak każdą inną inwestycję? Promocja poprzez sport to temat zaproponowany uczestnikom tegorocznego Forum przez Kraków. Gościem specjalnym zaplanowanej na dzisiaj dyskusji jest Edward Freedman, były Dyrektor Zarządzajacy Manchester United Marchendising.

Nasze miasto aktywnie uczestniczy w Forum Ekonomicznym w Krynicy. We środę wręczona została ufundowana przez nasze miasto nagroda „Nowa kultura Nowej Europy”, zaś czwartkowy Wieczór Krakowski to największe i najważniejsze spotkanie „po godzinach” na Forum. W tym roku pomyślany jako nowoczesny multimedialny spektakl igrający z granicami rzeczywistości i wyobraźni, wypełniony był niesamowitymi dźwiękami Chopina przenoszącymi gości poza ramy czasu i przestrzeni. Zeszłoroczna Krakowska Strefa VIP, wybudowana po raz pierwszy w historii Forum na deptaku szybko zyskała sympatię uczestników. W trakcie XX Forum Kraków zaprosił gości i media nie do jednej, a dwóch stref - Krakowskiej Strefy Konwersacji oraz Krakowskiej Strefy Mocnych Wrażeń, w ramach której zaproponowaliśmy zamianę garnituru i krawata na kombinezon skoczka lub kask kierowcy rajdowego. Dla odważnych – skok w tandemie z wysokości 2500 metrów z zawodnikami sekcji spadochronowej WKS Wawel lub przejażdżka zakrętami i wirażami w samochodzie rajdowym z Michałem Kościuszko - wicemistrzem świata JWRC 2009.

Kraków będzie miał również większy udział w organizacji Forum Ekonomicznego. Mamy zapewnienie, że po uruchomieniu centrum kongresowego przy rondzie Grunwaldzkim, część imprez przeniesiona zostanie do naszego miasta.

środa, 8 września 2010

Pierwszy mecz na stadionie Wisły

W końcu, zamiast powtarzać nieprawdziwe i jednostronne opinie z jakimi mieliśmy ostatnio do czynienia w mediach, kibice mogli osobiście przekonać się, jak po przebudowie wygląda stadion Wisły przy ul. Reymonta. Cieszą mnie głosy, że krytyka była grubo przesadzona, a Kraków zyskał obiekt, na którym można bez wstydu rozgrywać międzynarodowe mecze. Mnie osobiście zachwyciła akustyka na stadionie. Niecierpliwie czekam też na to, by klub zagospodarował przestrzenie, które będzie miał do dyspozycji. No i oczywiście na listopad, kiedy to kibice zasiądą na wszystkich czterech trybunach.

Przy okazji meczu Polska-Australia pojawiało się często pytanie, czy nie sensowniej było poczekać jeszcze dwa miesiące i zaprezentować stadion w stu procentach gotowy. Jak może Państwo pamiętają, od samego początku przebudowy stadionu obiecywałem kibicom Wisły, że na Reymonta będą się odbywać rozgrywki tak długo, jak to tylko będzie możliwe. Właśnie dlatego, chociaż trwała budowa dwóch pierwszych trybun – północnej i południowej, drużyna Wisły nie musiała korzystać z obcych boisk. Stadion musieliśmy zamknąć dopiero wtedy, gdy rozpoczęły się prace związane z obniżeniem murawy boiska oraz budową trybun wschodniej i zachodniej. Teraz obiekt przy Reymonta jest praktycznie gotowy. Prace, które trwają przy budowie trybuny zachodniej nie wykluczają rozgrywania meczów. Dotrzymałem więc danego słowa i zadecydowałem, by udostępnić go zawodnikom i kibicom natychmiast, gdy będzie to możliwe.

Oczy szeroko otwarte

Przeglądam prasę i szeroko otwieram oczy ze zdumienia patrząc na zawartość niektórych tekstów: prezydent załatwił radnemu Kocurkowi posadę dyrektora Centrum Młodzieży ustawiając pracę komisji konkursowej – grzmi Dziennik Polski ustami red. Grzegorza Skowrona. Kolejny konkurs ustawiony został pod powrót Zdzisława Kusztala na stanowisko dyrektora VIII LO – równie mocno emocjonuje się wojewoda Stanisław Kracik. Prezydent ma czelność dbać o majątek gminy – grzmi oburzony wojewoda. Nie mogę nie odnieść się do tych zarzutów będących kompilacją plotek, niewiedzy i złośliwości.

Dziennik Polski nie raczył zamieścić polemiki z twierdzeniami red. Skowrona. Sprawa tymczasem jest prosta. Autor sugeruje, że wpływałem na komisję konkursową, by ta wybrała na stanowisko dyrektora Centrum Młodzieży radnego Bartłomieja Kocurka, podkreślając, że „konkurs rozstrzygała komisja powołana przez prezydenta miasta”. Chcę zwrócić uwagę Pana Redaktora na to, że choć komisję - zgodnie z wymogami ustawy o systemie oświaty - rzeczywiście powoływałem, to do jej składu wskazałem tylko dwóch swoich przedstawicieli. Komisja liczyła zaś 9 osób – 2 przedstawicieli Urzędu Miasta Krakowa, 2 - Małopolskiego Kuratorium Oświaty, 1 – rady dzielnicy, 1- Rady Rodziców, 1 – Rady Pedagogicznej i 2 – związków zawodowych. Nietrudno zatem zauważyć, że teza o rzekomym moim wpływie na członków komisji zupełnie mija się z rzeczywistością. Rozumiem jednak, że jest Pan Redaktor przeświadczony o mojej wszechmocy – dziękuję, nie powiem, mocno mi to schlebia, cały czas nie rozwiązuje to jednak problemu rzekomego wpływu na tyle różnych osób. Jeśli zna Pan takie metody – proszę o ich podanie, myślę, że wszyscy z chęcią dowiemy się jak można to zrobić.

W sprawie Narodowego Centrum Nauki wojewoda Stanisław Kracik jest oburzony, że miasto ma czelność proponować tej (powstającej dopiero) placówce wynajem gminnej własności. Ba! Twierdzi wręcz, że takie podejście jest źle pojmowaną gospodarnością. Rozumiem, że na potrzeby kampanii (którą Pan wojewoda już prowadzi – o czym informuje wszem i wobec), można pleść co ślina na język przyniesie, jednak takich bzdur opowiadać nie można. Czytałem już wypowiedzi Pana Kracika o tym, że nie uznaje on „prawa Bieruta” i uważa, że to, co zostało Kościołowi zabrane – należy mu oddać. Rozumiem, że w ramach takiego pojmowania prawa Pan wojewoda chce oddawać mienie Krakowa bez słowa sprzeciwu? I na tej samej zasadzie chce oddać kamienice na Małym Rynku warte ponad 25 milionów złotych? Zaprawdę, hojny byłby to gospodarz, który na lewo i na prawo rozdaje takie prezenty…

A już komentarzowi w sprawie powołania Zdzisława Kusztala na stanowisko dyrektora VIII LO nie mogę się nadziwić. Rozumiem, że Stanisław Kracik posiada równie głęboką wiedzę na temat konkursów na to stanowisko jak Grzegorz Skowron, co uprawnia go do wygłaszania opinii, iż miejsce w VIII LO było trzymane dla dyr. Kusztala. Czy – jak rozumiem – oprócz przemożnego wpływu na komisję konkursową, przypisuje mi Pan wojewoda również dar jasnowidzenia? Kto wiedział bowiem, że po toczącym się procesie dyr. Kusztal zostanie uniewinniony od ciążących na nim zarzutów? Ja nie wiedziałem. Pomijam już kwestie kompetencji wojewody dla oceniania konkursów edukacyjnych –nie leży to absolutnie w zakresie działania przedstawiciela rządu. Ale dziwię się, że w sprawie człowieka prawomocnie uniewinnionego przez sąd zabiera głos osoba, którą sąd uznał za nieumyślnie winną popełnienia przestępstwa polegającego na nieodprowadzaniu składek ZUS za podległych mu pracowników.

piątek, 3 września 2010

Jak żołnierz z dziewczyną

Pamiętają Państwo piosenkę o żołnierzu i dziewczynie? Zaczynało się tak: „Żołnierz dziewczynie nie skłamie, chociaż nie wszystko jej powie…”. Słuchając niektórych wypowiedzi, czytając niektóre artykuły prasowe, przyglądając się rankingom, odnoszę wrażenie, że wielu ich autorów zachowuje się podobnie – coś mówią, niby wyjaśniają, ale rzadko kiedy do końca i rzetelnie.

Kiedy w 2002 roku obejmowałem urząd Prezydenta Miasta Krakowa, stanąłem przed nieprzekraczalną – zdawałoby się – barierą obciążenia budżetu. Sytuacja była taka, że myślenie o jakichkolwiek inwestycjach graniczyło z fantastyką – miejska kasa nie podźwignęłaby żadnych więcej obciążeń. Podjąłem wtedy decyzję, że w proces inwestycyjny włączone zostaną spółki miejskie. I system ten się sprawdza: linię tramwajową do Golikówki buduje MPK, budowa ekospalarni jest w rękach Krakowskiego Holdingu Komunalnego, a hali widowiskowo-sportowej w Czyżynach - Agencji Rozwoju Miasta. Spółki te ściągają na potrzeby prowadzonych inwestycji fundusze unijne – i to spore fundusze.

Dlatego tak dziwi mnie powtarzana jak mantra informacja, że Kraków pozyskuje niewiele unijnych pieniędzy. Pamiętać bowiem trzeba, że spółki miejskie finansujące inwestycje z funduszy unijnych realizują zadania w imieniu miasta i na rzecz jego mieszkańców! I tak - w 2009 roku kwota środków pozyskanych ze źródeł zagranicznych to ponad 150 milionów złotych (a nie 95 mln jak wynika z rankingu „Rzeczpospolitej”). To i tak nie wszystko, gdyż wliczone w to są tylko te pieniądze, które fizycznie wpłynęły na miejskie rachunki. Tymczasem w ubiegłym roku gmina podpisała trzynaście umów o dofinansowanie dla projektów inwestycyjnych na kwotę ponad 230 mln zł. Wśród głównych zadań, jakie będą realizowane w ramach zatwierdzonych projektów, znajdują się inwestycje z zakresu kultury, turystyki, gospodarki komunalnej, opieki medycznej i drogownictwa. Zupełnie inną kategorię stanowią projekty nieinwestycyjne czyli takie, po przeprowadzeniu których nie zostanie most czy droga, bo wspierają one kulturę, edukację lub integrację społeczną. W tymże 2009 roku dla 16 tego rodzaju projektów podpisano umowy dofinansowania na kwotę ponad 17,8 mln zł.

W tym roku podpisano już umowy o dofinansowanie dla projektów inwestycyjnych i nieinwestycyjnych na kwotę ponad 159 milionów złotych. Dodać trzeba również, że dla projektów Gminy Miejskiej Kraków (także spółek) umieszczonych na listach indykatywnych projektów kluczowych kwota dofinansowania wynosi 720 milionów zł. To ważna informacja, bo są to pieniądze przyrzeczone, przyznawane w trybie niekonkursowym, na najważniejsze inwestycje, np. budowę nowego odcinka tramwajowego do kampusu UJ i modernizację linii tramwajowej do Nowej Huty.

Okazuje się więc, że z podawaniem informacji o pieniądzach unijnych w Krakowie jest tak jak w cytowanej przeze mnie na początku piosence – bez kłamstwa, ale nie wszystko. A czy pamiętają państwo co było w jej tekście dalej? „Żołnierz zarzuci broń na ramię, wróci, to resztę dopowie”. Kiedy będzie ten czas na „dopowiadanie”? Nie wiem, ale zapytałbym, kto na wojenkę się wybiera i dlaczego w charakterze oręża używa niekompletnych danych.