poniedziałek, 21 października 2013

Kraków - Miastem Literatury UNESCO



Dziś w Krakowie rozpoczęliśmy jeden z największych festiwali literackich w Polsce – festiwal Conrada. Dziś też dotarła do mnie – co prawda spodziewana od jakiegoś czasu – ale w końcu oficjalna wiadomość: Kraków został Miastem Literatury UNESCO! Jesteśmy pierwszym w Europie kontynentalnej nieanglojęzycznym miastem literatury świata!
Propozycja przystąpienia do sieci Miast Kreatywnych przyszła z miasta partnerskiego Krakowa Edynburga. Po analizie rozmaitych programów uznaliśmy wraz ze środowiskami kultury Krakowa, że to właśnie literatura jest niezbywalnym kapitałem naszego miasta. I rozpoczęliśmy prace.
Co przemawiało za Krakowem? To miasto jest stolicą języka i literatury polskiej, ważnym ośrodkiem akademickim, siedzibą wydawców, stowarzyszeń, bibliotek. W tym roku świętujemy 500 lat od wydania w Krakowie pierwszej książki wydanej w języku polskim w 1513 roku: Raj Duszny Biernata z Lublina u Floriana Unglera, dziś w zasobach Biblioteki Jagiellońskiej. Po dziś dzień Kraków jest potęgą wydawniczą i naukową. Ważnym ośrodkiem badań literackich. W Krakowie mieszczą się historyczne biblioteki, archiwa, czołowe krajowe instytuty badawcze. Tu decyzją Ministra Kultury powołano Instytut Książki. W Krakowie odbywają się też największe w Polsce Targi Książki.
Możemy się też pochwalić tym, że krakowianie czytają. Zarówno tradycyjne książki, jak i e-booki. W Krakowie mamy średnio 3 miliony wypożyczeń rocznie, co jest jednym z najwyższych wskaźników w skali kraju. To jest miasto wielkich pisarzy przeszłości i czasów najnowszych, miasto poetów – Noblistów, teatrów, reżyserów filmowych często adaptujących literackie pierwowzory.
Tytuł Miasta Literatury UNESCO to dla Krakowa nie tylko prestiż. Oznacza przede wszystkim ściślejszą współpracę z miastami wyróżnionymi tym tytułem, a także realizację wielu przedsięwzięć, które będą wspierały czytelnictwo.

wtorek, 8 października 2013

Kraków już swoje dostał?

„Kraków bez milionów” – donosi dzisiejsza Gazeta Wyborcza. Chodzi o ewentualną likwidację Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa. Już wielokrotnie wypowiadałem się na ten temat, ale przypomnę jeszcze raz moją argumentację, dlaczego likwidacja Funduszu miałaby katastrofalne skutki dla Krakowa.
Po pierwsze nieprawdą jest stwierdzenie, że „Kraków już swoje dostał”. Wszyscy konserwatorzy i historycy sztuki wiedzą, że konserwacja nie kończy się nigdy i zabytek wyremontowany 20 lat temu ówczesnymi najznakomitszymi technikami, teraz nadaje się do ponownej konserwacji. Jeżeli teraz to zaniedbamy, w przyszłości koszty ratowanie bezcennych dla historii Polski budowli, będą znacznie wyższe.
Sprawa druga – publicznych pieniędzy Kraków nigdy nie traktował jak niezobowiązującego prezentu – do każdej złotówki właściciel zabytku dodaje drugą złotówkę. Stąd tak znakomite efekty.
Kolejną sprawą, której muszę się zdecydowanie przeciwstawić jest antagonizowanie Krakowa z resztą zabytkowych miast. Jeżeli budżet kraju to prawie 300 mld zł, a my toczymy bój o 40 mln na ratowanie zabytków na terenie Polski, to wręcz brak słów, żeby to skomentować. Nie tylko krakowski Fundusz nie powinien być zlikwidowany, ale obowiązkiem państwa jest otoczenie podobną opieką innych cennych budowli na terenie kraju. W przypadku likwidacji SKOZK, Kraków straci wszystko, a zabytki w innych miastach nie zyskają nic, bo jak podzielić 40 mln na tysiące budowli?
Może dyskutując na forum rządowym o „olbrzymich wydatkach” na krakowskie zabytki, warto zajrzeć do gazet z początku roku. Wtedy to dziennikarze opisywali, że wydatki na nagrody w dziesięciu ministerstwach w 2012 r. pochłonęły 60 mln zł, z czego 20 mln zł przyznał swoim współpracownikom min. Rostowski. Jak to się ma do 40 mln zł na Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa?
W sobotę jadę do Wrocławia. Wraz z przedstawicielami Wrocławia, Gdańska, Zamościa, Torunia, Poznania, Lublina, Łodzi i Warszawy będziemy dyskutować o środkach na odnowę zabytków. Gdyby instytucje podobne do SKOZK powstały w innych zabytkowych miastach, a pula do podziału była znacznie większa niż dotychczas, to moim zdaniem byłoby to doskonałe rozwiązanie, bo inne miasta powinny czerpać z doświadczeń SKOZK. Niepokoi mnie jedynie fakt, że dysponentem środków miałoby być Ministerstwo Kultury. Praktyka pokazuje, że zdeponowanie pieniędzy na ten cel w Kancelarii Prezydenta RP powoduje, że są one znacznie bardziej odporne na zawieruchy polityczne.