czwartek, 30 czerwca 2011

Jeszcze o absolutorium

Podobnie jak w ubiegłym roku radni nie chcieli ocenić wykonania budżetu miasta za 2010 rok. Uchwała w sprawie absolutorium nie została podjęta, choć pozytywną opinię w tej sprawie przedstawiła zarówno Regionalna Izba Obrachunkowa jak i niezależny biegły rewident, który skontrolował księgowość na zlecenie Rady Miasta Krakowa.

Choć dyskusja na sesji absolutoryjnej była zażarta, żaden z mówców nie odniósł się merytorycznie do spraw związanych z wykonaniem budżetu.
Podobnie postąpiła wcześniej Komisja Rewizyjna RMK, która co prawda zaopiniowała radnym udzielenie absolutorium z wykonania budżetu, jednak w swojej opinii, krytykując finanse miasta, wyraźnie nie kierowała się sprawozdaniem finansowym i przesłankami merytorycznymi. Pisząc uzasadnienie, radni w ogóle nie odnieśli się do spraw związanych z realizacją budżetu w ubiegłym roku. Górę wzięły emocje i polityczne interesy. Nawet Regionalna Izba Obrachunkowa zwróciła radnym z komisji rewizyjnej uwagę, że „podstawą do sformułowania wniosku” – jak czytamy w opinii RIO – „były inne przesłanki niż dotyczące przyjęcia opinii odnoszącej się do wykonania budżetu”.

Brak uchwały w sprawie absolutorium (chociaż jego uchwalenie jest obowiązkiem rady miasta) nie będzie niósł ze sobą żadnych konsekwencji, ani dla miasta, dla mnie, czy dla radnych. Uważam, że najważniejsze są niezależne opinie – RIO i biegłego rewidenta. A te potwierdzają, że budżet został prawidłowo wykonany. Reszta, jak udowodniają swoimi decyzjami radni, to czysta polityka.

Wystaczy ustawa

Wszystko wskazuje na to, że udało się doprowadzić do kompromisu w sprawie ograniczania deficytu sektora finansów publicznych. Wczoraj w Warszawie strona samorządowa przedstawiła ministrowi finansów swoją propozycję, która została wstępnie przyjęta. Podkreślamy w niej, że sposób planowania i liczenia poziomu zobowiązań zawarty w ustawie o finansach publicznych jest wystarczający, by kontrolować deficyt samorządów. Gdyby minister finansów od początku podzielał to stanowisko, nie byłoby problemów z kontrowersyjnym grudniowym rozporządzeniem, które nas wszystkich kosztowało sporo nerwów.

piątek, 17 czerwca 2011

Wystarczy zapytać

Ponieważ docierają do mnie oburzone głosy, jakoby mieszkaniec Bytomia reprezentował Kraków podczas posiedzenia Związku Miast Polskich, czuję się zobowiązany wyjaśnić Państwu sytuację.

Pan Jan Kazimierz Czubak nie reprezentował Krakowa, tylko mnie osobiście. Jest samorządowcem z krwi i kości. Przez lata pracował w samorządzie nie tylko w swoim mieście, ale i w rozmaitych ogólnopolskich strukturach samorządowych. Jest również sekretarzem Stowarzyszenia Rzeczpospolita Obywatelska, które to rekomendowało mnie na wiceprzewodniczącego Związku Miast Polskich. Poprosiłem go, by reprezentował mnie na jednym z posiedzeń, ale nie zabierał głosu w moim imieniu, a jedynie zrelacjonował mi potem przebieg spotkania.

Dlaczego nie udałem się do Opola osobiście? Z prostego powodu. Tego dnia w Krakowie Komisja Rewizyjna Rady Miasta Krakowa debatowała nad sprawozdaniem finansowym z wykonania budżetu za 2010 rok. Uznałem więc, że moja obecność jest niezbędna, gdyby radni poprosili o dodatkowe wyjaśnienia.

Nie zamierzam, jak sugeruje radna Małgorzata Jantos, na każde spotkanie organizowane przez Związek Miast Polskich delegować urzędnika. Nie robi tak żadne miasto. Spotkań organizowanych w całej Polsce jest dużo, więc i koszty ponoszone przez urzędy byłyby zbyt wielkie. Pozwolę sobie też zwrócić uwagę, że interesy Krakowa akurat na tym konkretnym spotkaniu były reprezentowane aż nadto – pojechał tam zarówno Przewodniczący Rady Miasta Krakowa Bogusław Kośmider, jak i Wiceprzewodnicząca Rady Miasta Krakowa Małgorzata Jantos.

Na swoim blogu, Pani Radna jest tak oburzona, że nie chce komentować sytuacji. Ja pozwolę sobie ją skomentować: wolałbym, żeby w przyszłości, gdy nie będzie rozumiała czegoś, co dotyczy mojej osoby, poprosiła mnie o wyjaśnienia, których jej zawsze chętnie udzielę, zamiast rozsyłać donosy do krakowskich redakcji.

środa, 8 czerwca 2011

A sprostowanie czeka...

30 maja w Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad z radnym Grzegorzem Stawowym, przewodniczącym Klubu Platforma Obywatelska. Nie chcę dyskutować z uproszczeniami i sądami wygłaszanymi przez radnego. Nie mogę jednak milczeć, gdy czytam nieprawdę. Radny twierdzi, jakoby podczas dziewięciu lat mojej prezydentury miasto nie zbudowało ani jednego przedszkola. Tymczasem tylko w latach 2007 – 2010 oddano kilkadziesiąt oddziałów przedszkolnych (m.in. 4 oddziały przy ul. Zachodniej, 2 oddziały przy ul. Przyzby, nowe przedszkole przy ul. Skośnej, czy wreszcie przedszkole przy ul. Mirtowej). Pełna lista wszystkich inwestycji przedszkolnych jest długa. Nietrudno do niej dotrzeć. Wystarczy zapytać.
Dziwi mnie także, że Gazecie Wyborczej nie zależy na wiarygodności. Mimo wysłanego sprostowania, do dziś się ono nie ukazało.