czwartek, 23 maja 2013

Czego brak w diagnozie?

Kilka dni temu Platforma Obywatelska przedstawiła pierwszą część diagnozy samorządowej. Dotyczy ona wspierania inwestorów i gospodarowania mieniem komunalnym. Z uwagą zapoznam się ze szczegółami analizy, bo uważam, że zaangażowanie radnych i pomysły nie powinny się zmarnować. Pod warunkiem, że są dobre dla miasta, oczywiście…
Bezsporne jest to, że jeszcze wiele rzeczy można ulepszyć – stronę internetową, przejrzystość informacji, zmniejszyć biurokrację, można dyskutować o przeorganizowaniu zadań magistrackich wydziałów itd. Pozwolą jednak państwo, że skupię się na tych pomysłach, które mnie zaniepokoiły i z którymi trudno mi się zgodzić.
Po pierwsze – sprzedaż niektórych spółek komunalnych. Zdaję sobie sprawę, że pozbycie się przez miasto części udziałów w dochodowych spółkach byłoby najprostszym sposobem na rozwiązanie wszystkich finansowych problemów Krakowa tak, by nowa kadencję samorządu móc rozpocząć bez żadnych zmartwień. To kusi… Ja od wielu lat mam konsekwentnie inne zdanie – wszystkie nasze spółki przynoszą zysk, a dzięki temu, że są w całości gminne ten zysk jest inwestowany, dzięki czemu rozwijamy np. sieć wodociągową, kanalizacyjną, ciepłowniczą itd. Nowy właściciel chciałby z części swoich udziałów czerpać zyski, więc i pieniądze na inwestycje byłyby mniejsze. Nie będę już rozwijał wątku dotyczącego cen usług. Teraz miasto je kontroluje.
Po drugie – większa sprzedaż mienia komunalnego. Jestem za, ale zanim cokolwiek sprzedamy, przeanalizujmy, czy w dalszej perspektywie nam się to opłaca. Nie widzę powodu, by w sytuacji, gdy mamy tak długą kolejkę oczekujących na mieszkania socjalne sprzedawać nowe komunalne mieszkania, w dodatku z bonifikatą. Może korzystniej będzie też pobierać czynsz za wynajem lokali usługowych, niż sprzedawać je użytkownikom, rezygnując z dochodu w przyszłości?
Po trzecie – sprzedaż placów targowych. Ten pomysł radnych powraca po raz kolejny, mimo przygotowanej na wniosek rady analizy opłacalności tego przedsięwzięcia przez magistrat. Wzięliśmy pod uwagę 15 placów targowych, m.in. Tandetę, plac na Stawach, pl. Nowy i Nowy Kleparz. Wnioski były jednoznaczne: tylko Tandetę można by sprzedać kupcom bez szkody dla miasta. Jeżeli chodzi o resztę placów targowych, to istnieje niebezpieczeństwo, że po sprzedaży straciłyby swój charakter. Myślę, że byłaby to ogromna strata dla miasta.
Po czwarte – stworzenie kolejnych miejskich spółek i powołanie komórki, która by je nadzorowała. Obecnie spółki są nadzorowane przez referat złożony z czterech urzędników i nie widzę powodu, żeby mnożyć stanowiska, wziąwszy pod uwagę dużą samodzielność spółek. Ostrożnie podchodziłbym też do pomysłu powoływania nowych spółek od wszystkiego. Proszę pamiętać, że najpierw te spółki należy wyposażyć w kapitał, pensje prezesów też nie spadną z nieba. Nie mam wątpliwości jedynie, że dobrym pomysłem w przyszłości będzie spółka do realizacji projektu „Kraków Nowa Huta Przyszłości”.
Po piąte – powołanie jednej struktury dbającej o inwestorów, ponieważ teraz zajmują się tym różne komórki magistratu. Moim zdaniem, rozproszenie nie jest takie nieuzasadnione, jak się na pozór wydaje. Przy obsłudze inwestorów, zawsze będzie potrzebna pomoc urzędników specjalizujących się w rozmaitych zagadnieniach – począwszy od planowania przestrzennego, architektury, aż po strategię rozwoju miasta. Dlatego powołane 2 lata temu do życia Centrum Obsługi Inwestora pełni rolę opiekuna inwestora, który ułatwia kontakty z potrzebnymi w konkretnym przypadku wydziałami, podejmującymi określone decyzje. Nie jestem przekonany, czy powołanie do życia molocha zajmującego się wszystkim byłoby efektywne.
Na koniec jeszcze jednak kwestia, którą uważam za szczególnie krzywdzącą dla osób pracujących w magistracie i zajmujących się obsługą przedsiębiorców. W ostatnich latach wykonali kawał dobrej roboty, świadczy o tym choćby liczba prowadzonych spraw. W 2010 roku 143, w ubiegłym roku – ponad 300, a w tym roku tylko do maja już ponad 180 spraw. O tym zaangażowaniu świadczą też nagrody: w ubiegłym roku Financial Times uznał, że Kraków jest jednym z najatrakcyjniejszych miast Europy Wschodniej i miastem z najlepszą strategią proinwestorską. W tym roku w konkursie Poland Outsourcing Awards Kraków został Najlepszym Miastem Dekady w zakresie działań na rzecz rozwoju nowoczesnych usług w całej Polsce, a także zdobył tytuł „ Gmina na 5!” , gdzie Centrum Obsługi Inwestora zdobyło niemal maksymalną liczbę punktów, najlepszą w Polsce.
Byłem ciekaw, czy w części analizy wykonanej przez PO, opisującej obecne działania Krakowa znajdzie się choćby wzmianka o tych działaniach, za które Kraków zbiera uznanie i nagrody. Taka analiza i diagnoza byłaby rzetelna. Jak się państwo domyślają - nie ma o tym ani słowa.

czwartek, 9 maja 2013

Rankingi i sondaże

Chcę Państwu podziękować za zaufanie. Radio Kraków ogłosiło sondaż przeprowadzony przez OBOP, w którym mieszkańców naszego miasta zapytano, na kogo głosowaliby w wyborach prezydenckich, gdyby odbyły się one dzisiaj. Otrzymałem w nim niemal dwukrotnie więcej głosów niż następny potencjalny kandydat i według rozgłośni zostałbym wybrany na następną kadencję. To miła dla mnie wiadomość, ale nie jedyna, którą przyniósł ubiegły tydzień.
Redakcja „Pulsu Biznesu” przyznała mi tytuł Samorządowego Menedżera Regionu za rok 2012. Jest to wyróżnienie dla mnie tym cenniejsze, że… nie musiałem za nie płacić. Mechanizm tego konkursu był bowiem prosty - agencja badawcza zwracała się do gmin w Polsce z prośbą o wskazanie samorządów, które można uznać za liderów w regionie. Samorządowcy spośród gmin w danym województwie wybierali jednego lidera w regionie. Co istotne - nie mogli wskazać własnej gminy. W kolejnym etapie respondenci proszeni byli o wskazanie samorządów gminnych z ich województwa, które są liderem pod względem: zarządzania edukacją, pozyskiwania funduszy unijnych, inwestowania w ochronę środowiska (kanalizacja, utrzymanie czystości), efektywnego budowania aktywności społecznej. W ten sposób samorządy gminne w poszczególnych województwach wyłoniły spośród siebie gminy-liderów w województwie, w podziale na gminy wiejskie, miejsko-wiejskie i miejskie. I ten sondaż uważam za uczciwy.
Z zasady nie biorę za to udziału w sondażach, które wiążą się z opłatami za reklamę u organizatora, wywiad z osobą stojącą na czele gminy lub udział w płatnej gali wręczenia nagród. Uważam to za zwykłe naciągactwo z podobnym schematem: my gwarantujemy ci tytuł (a jest ich mnóstwo, spora część redakcji prasowych, pism branżowych, portali internetowych przyznaje swoje), ale potem musisz wykupić świadczenia za określoną kwotę. Czasami jest to wyrażone wprost i stanowi zapis regulaminu, czasem redakcje działają w sposób bardziej podstępny. Nie tak dawno zastukała do mnie z gratulacjami przedstawicielka pewnej redakcji informując, że uzyskałem przyznany przez nich tytuł. Nawet umówiła się na spotkanie, by mi oficjalnie wręczyć dyplom i statuetkę i przeprowadzić okolicznościowy wywiad. Jednak szósty zmysł moich współpracowników kazał im dopytać się, czy wiąże się to z jakimiś kosztami. I? Oczywiście, trzeba za tenże wywiad słono zapłacić… Do spotkania rzecz jasna nie doszło. Nie uważam zatem, by obnoszenie się z tytułami, które się „kupiło”, stanowiło powód do specjalnej dumy.
Tym cenniejszy jest więc dla mnie również wynik sondażu, który przeprowadzono na zlecenie Radia Kraków. Bo to Państwo, odpowiadając na pytania ankieterów wskazywali, komu z szerokiego wachlarza kandydatów zaufaliby najbardziej, przekazując ster władzy w mieście na kolejną kadencję. Rozumiem, że najczęściej wymieniali Państwo mnie, patrząc na to jak Kraków zmienia się na lepsze przez ostatnie jedenaście lat, ceniąc komfort życia w naszym mieście i przewidywalny, a także konsekwentny sposób zarządzania Krakowem. Bo o sukcesach miasta (czy też jego prezydenta) trudno przeczytać w codziennej prasie. Na pierwsze strony przebija się raczej to, co łatwo nazwać sensacją, kontrowersjami czy wręcz krytykanctwem. Sukcesy zwykle są albo pomijane całkowicie, albo sprowadzają się do malutkich notek, wstydliwie schowanych u dołu strony. Dziękuję zatem za wyrażone w ten sposób wobec mnie zaufanie. Cenię je sobie ogromnie. Ale decyzji czy będę kandydował na następną kadencję jeszcze nie podjąłem. Zrobię to pół roku przed wyborami.

wtorek, 7 maja 2013

Cieszyn cieszy, Dziennik dzieli

Zacznę jak „Dziennik Polski”: Myśleli, myśleli i wymyślili. Dość długo redakcja zastanawiała się jak przyłożyć miastu za kampanię „Kraków to stan umysłu”. Od jej zakończenia minął już tydzień (i to nieścisłość nr 1 w tekście), a „Dziennikowi” wreszcie przyszedł do głowy pomysł, jak by tu ugryźć temat. Redaktor w poszukiwaniu inspiracji zajrzał nad Bałtyk i pod Tatry, i - co ciekawe – dojrzał tam nasze billboardy, choć kampania tak szeroko prowadzona nie była (to nieścisłość nr 2).
Podobają mi się również chętnie stosowane przez redakcję figury stylistyczne takie jak w tym tekście: anonimowi warszawiacy pytają o coś anonimowych krakusów (ktoś-nikt rozmawia z kimś-nikim). Pisze wreszcie autor, cytując anonimowego (!), ale zapewne wyjątkowego specjalistę-internautę, że bezczelnie zerżnęliśmy hasło reklamowe Nowego Jorku. A to więcej niż nieścisłość, to zwyczajna nieprawda. Fraza ta funkcjonuje w języku potocznym i jest wykorzystywana jako określenie stosunku emocjonalnego danej osoby do miejsc, zjawisk i pasji ludzkich na całym świecie. Dlatego dla Woddy’ego Allena takim stanem umysłu jest Nowy Jork, a dla bohaterów naszej kampanii – Kraków. Gwoli ścisłości, symbolem Nowego Jorku jest charakterystyczne „I ♥ NY”.
Naprawdę, nie mam nic przeciwko temu, by „Dziennik Polski” napisał kilka pozytywnych słów o Krakowie, z chęcią wykorzystamy je jako litemotiv czy hasło kolejnych kampanii. Boję się jednak, że to niemożliwe, nie tylko dlatego, że brak mu życzliwości w stosunku do miasta, z którym jest związany, ale również dlatego, że jego własne kampanie reklamowe nie są najwyższych lotów. Hasło Dziennika Polskiego sprzed kilku lat: „Zobacz zmiany”, nie tchnie specjalną oryginalnością ani zbytnią finezją. No więc rzeczywiście, mając takie doświadczenia, lepiej identyfikować się z przywoływanymi jako przykłady hasłami „Toruń – gotyk na dotyk” czy „Cieszyn cieszy”. Podobnym w poetyce mogłoby być np. hasło „Dziennik dzieli”. Szanowna Redakcjo, proszę się nie krępować i wykorzystać je w następnej kampanii. Nie roszczę sobie żadnych praw.