czwartek, 26 czerwca 2014

Wygodny Kraków



Decyzja została podjęta – będę ponownie ubiegał się o stanowisko Prezydenta Miasta Krakowa.

Kiedy w 2002 roku rozpoczynałem moją pracę w krakowskim magistracie, żyliśmy w zupełnie innym mieście – pięknym i znanym ze swych zabytków, ale nie nowoczesnym. Od tego czasu nasze miasto wzbogaciło się o inwestycje warte miliardy złotych. Powstały nowe drogi, linie tramwajowe, praktycznie wszyscy mają dostęp do wodociągów i kanalizacji, co jeszcze 12 lat temu nie było takie oczywiste.

Rozbudowaliśmy infrastrukturę sportową – po latach oczekiwań możemy cieszyć się wydarzeniami sportowymi na światowym poziomie w Kraków Arenie.

Zadbaliśmy o to, żeby w naszym mieście łatwo było zdobyć pracę – dlatego tak wiele uwagi poświęciliśmy obsłudze inwestorów, a Kraków stał się najwyżej cenionym miastem w Europie, jeżeli chodzi o centra usług dla biznesu. Zyskaliśmy tymi działaniami 36 tysięcy miejsc pracy.

Nie zaniedbaliśmy też rozwoju turystki, ponieważ co piąty krakowianin zarabia na życie, pracując w tym właśnie sektorze. Dlatego zdecydowaliśmy się na budowę Centrum Kongresowego, a także nowych placówek muzealnych jak Trasa Turystyczna w Podziemiach Rynku i Muzeum Schindlera, które stały się obowiązkowymi punktami wycieczek dla zwiedzających Kraków.

Obecnie jesteśmy też prawdziwą stolicą kultury. Po latach konsekwentnego promowania naszych, przygotowywanych ze szczególną starannością festiwali, są one znane nie tylko w Polsce, ale i za granicą, przyciągając do naszego miasta co roku wielu gości. Ubiegły rok przyniósł nam także zaszczytny tytuł Miasta Literatury UNESCO. Jesteśmy pierwszym zabytkowym miastem w Polsce, które z sukcesem wprowadziło zasady parku kulturowego, a teraz nasze doświadczenia przekazujemy innym miastom.

Czy to oznacza, że Kraków osiągnął już wszystko? Z pewnością nie!

Gdy uruchomimy Ekospalarnię zakończymy w ten sposób etap wielkich inwestycji infrastrukturalnych potrzebnych naszemu miastu do funkcjonowania i do rozwoju. Przez ostatnie 12 lat nie tylko nadrobiliśmy zapóźnienia cywilizacyjne, ale i nasze miasto zaczęło spełniać funkcje metropolii o wielkim znaczeniu dla całego regionu.

Teraz przyszedł czas na miasto wygodne – wygodne dla każdego z nas, wygodne dla naszych rodzin. Najbliższe cztery lata powinny być czasem ulepszania naszego najbliższego otoczenia! Wyremontowane ulice, zadbana miejska zieleń, urządzone parki i zadbane place zabaw…

Tworzenie wygodnego miasta bez udziału ruchów obywatelskich i samych mieszkańców nie jest możliwe. Wygodę mieszkańcom można zapewnić tylko poprzez to, że sami będą wskazywać co dla nich najlepsze. Dlatego też przewiduję wzrost środków na budżet obywatelski oraz szerszą współpracę urzędu z ruchami miejskimi i mieszkańcami. Razem wypracujemy nowe mechanizmy konsultacyjne, które muszą nadążać za zmianami społecznymi. Po ostatnich doświadczeniach uważam, że należy częściej sięgać po takie narzędzie jak referendum. Co najmniej dwa razy w ciągu kadencji warto się na to zdecydować, by zapytać mieszkańców o najbardziej kontrowersyjne sprawy w mieście.

Uważam, że szczególną uwagę trzeba zwrócić na bezpieczeństwo, ekologię, komunikację miejską oraz sprawy związane z ochroną zdrowia.

Jak tego dokonać? Zapoznam Państwa ze szczegółami mojego programu wyborczego zaraz po tym, jak rozpocznie się oficjalna kampania wyborcza. Nie chcę – jak jeden z kontrkandydatów – łamać prawa i narażać się na zarzut falstartu.

Zdecydowałem się kandydować, ponieważ chcę, żeby Kraków pozostał miastem, które opiera się politycznym burzom. Nie do pomyślenia jest dla mnie, że minister polskiego rządu w rozmowie stwierdza, że państwo praktycznie nie istnieje. Jeżeli tak jest, to tym bardziej powinniśmy dbać o to, żeby samorząd pozostał prawdziwym samorządem – złożonym z ludzi, którzy nie są związani z partiami politycznymi, z takich, którzy chcą pracować na rzecz swojego miasta i o swoim mieście decydować. Nie możemy pozwolić, by o sprawach miasta decydowano w strukturach jakiejkolwiek partii politycznej.

Wierzę, że dostrzegają i doceniają Państwo, jak zmienił się Kraków przez ostatnie 12 lat. Teraz mam nadzieję, że przekonam Państwa do kolejnego etapu rozwoju naszego miasta – wygodnego Krakowa.

czwartek, 12 czerwca 2014

Budżet obywatelski na półmetku



Czy 28 projektów złożonych w ramach budżetu obywatelskiego to dużo, czy mało? Gdy patrzymy na miasta, które już po raz kolejny będą w ten sposób dzielić pieniądze, to liczba krakowskich projektów nie wygląda imponująco. Z drugiej strony – jak na pierwszy raz to uważam, że wcale źle nie jest i z roku na rok pomysłów na wykorzystanie pieniędzy z budżetu obywatelskiego będzie przybywać.
Rozumiem, że ci, którzy potraktowali tę sprawę jako polityczną i liczyli na szybkie efekty budżetu obywatelskiego, które będą widoczne tuż przed samymi wyborami samorządowymi, mają teraz powody do niezadowolenia i – choć zostało jeszcze kilka dni na zgłoszenie projektów – już zaczęli szukać winnych. Winny więc jest prezydent z urzędnikami, a przede wszyscy mieszkańcy, którzy nie chcą skorzystać z szansy. Trudno zaprzeczyć, że wszyscy się dopiero uczymy działania budżetu obywatelskiego, ale z tak radykalnymi ocenami jeszcze bym trochę poczekał, przynajmniej do wybrania tegorocznych projektów. Wtedy będzie czas na zastanowienie się, co trzeba w następnych latach poprawić, aczkolwiek stowarzyszenia i organizacje od lat zajmujące się aktywizacją mieszkańców już na pierwszym spotkaniu zespołu do spraw budżetu obywatelskiego ostrzegali, że jest to proces, który potrwa kilka lat. Widać nie wszyscy potraktowali te ostrzeżenia serio.
Odpowiedzieć jednak muszę na jeden, powtarzający się zarzut pod moim i całego urzędu adresem – zarzut zbyt małego zaangażowania w informowanie mieszkańców o budżecie obywatelskim. Otóż już dawno urząd nie robił kampanii promocyjnej z wykorzystaniem tak wielu nośników – plakatów, ulotek, reklam w telewizji, gazetach, a także w środkach komunikacji miejskiej i automatach Krakowskiej Karty Miejskiej. Do każdego domu został także wysłany list, zachęcający do przygotowywania i następnie wybierania najlepszych projektów.
Ktoś mógłby zapytać, dlaczego w takim razie mimo plakatów i ulotek, projektów nie jest zbyt wiele. Moim zdaniem prawdziwą reklamą budżetu obywatelskiego będą efekty poprzednich lat. To właśnie one (plac zabaw, odnowiony chodnik, a może cos niespotykanego i oryginalnego na sąsiednim osiedlu), a nie billboardy będą pobudzać do aktywności w tej dziedzinie.

piątek, 6 czerwca 2014

Co po referendum?



Gdy w marcu zaproponowałem referendum w sprawie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie w 2022, choć sam gorąco popierałem ten projekt, liczyłem się z tym, że krakowianie mogą mieć inne zdanie w tej sprawie. Gdyby dziś mnie ktoś zapytał, czy zrobił bym to samo, to mogę z całą stanowczością powiedzieć, że tak. Nie żałuję tej decyzji. Cieszę się, że krakowianie poważnie potraktowali mój apel, by wziąć udział w referendum i wypowiedzieć się na ten temat. Igrzysk nie będzie, ale będziemy nadal rozwijać nasze miasto. Może wolniej i spokojniej, ale Kraków będzie się zmieniał na lepsze.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie udałoby się doprowadzić tego projektu do końca bez poparcia społecznego. Jeżeli krakowianie powiedzieli nie, to dla mnie jest jasne, że jako Kraków musieliśmy zakończyć starania o przyznanie nam igrzysk w 2022 r. Już na drugi dzień po referendum zawiadomiliśmy wszystkich naszych partnerów o jego wynikach, co oznaczało, że MKOl naszej kandydatury nie będzie już mógł brać pod uwagę, bowiem bardzo dużą wagę przywiązuje do poparcia społecznego dla tego wydarzenia. Uchwała Rady Miasta w tej sprawie ostatecznie zakończy starania Polski i Słowacji o Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2022.
Nie traktuję decyzji krakowian jako swojej osobistej porażki. Gdyby tak było, nie zdecydowałbym się na zaproponowanie przeprowadzenia referendum. Czytając zresztą gazety zauważyłem pewien paradoks. Z jednej strony była przewodnicząca Komitetu Konkursowego Kraków 2022 posłanka PO Jagna Marczułajtis-Walczak oskarża mnie o brak wiary i zaangażowania w sprawie ZIO, a z drugiej jestem przedstawiany jako jedyny przegrany – a więc jednocześnie osoba, która była najbardziej zaangażowana w przekonywanie krakowian do tej idei. Proszę zauważyć, że nikt nie mówi, iż referendum przegrało województwo z marszałkiem Markiem Sową. Nikt nie mówi, że referendum przegrali rząd i premier, który przecież także podpisywał dokumenty zgłaszające kandydaturę Krakowa, zapewniając wtedy o poparciu. Być może to ich zaangażowanie było zbyt mało widoczne. Warto też zauważyć, że już drugiego dnia po referendum, które było połączone z wyborami do Parlamentu Europejskiego, zaczęło się dzielenie stanowisk w mieście przez tych, którzy do Brukseli nie pojadą. Taka interpretacja wyników referendum jest przyszłym kandydatom na prezydenta z pewnością bardzo na rękę.
Nie mogę nie zauważyć, że podczas starań o przyznanie nam organizacji Igrzysk popełniono wiele błędów. Przede wszystkim roztrwoniono przyzwolenie społeczne, by Polska podjęła takie starania. Przeciwnicy idei igrzysk kwestionują pierwotne poparcie dla ZIO, ale proszę pamiętać, że dysponowaliśmy badaniami opinii wykonanymi przez TNS Polska, pod którymi podpisali się profesjonaliści. Co więcej – wyniki tych badań znajdowały potwierdzenie w sondażach wykonywanych przez niezależne w końcu media. Dlatego dziwię się, że nie są one uznawane przez przeciwników ZIO. Prawdą jest, że poparcie drastycznie spadło. Uważam, że zawiniła przede wszystkim nietransparentna działalność Komitetu Konkursowego kierowanego przez Jagnę Marczułajtis-Walczak. Gwoździem do trumny okazały się prywatne kontakty jej męża z dziennikarzami. Pani przewodnicząca zrezygnowała, a miesiąc, który został przed referendum, okazał się zbyt krótkim czasem, żeby odbudować poparcie dla ZIO.
Powiedzmy sobie szczerze – Kraków został wtedy sam. Zabrakło naszych sojuszników. Do Krakowa nie przyjechał nikt z rządu, żeby powiedzieć krakowianom osobiście, że będą gwarancje finansowe, a przedsięwzięcie jest narodowe, a nie wyłącznie krakowskie. Słowa premiera Tuska dwa dni przed referendum, że jeżeli krakowianie nie chcą, rząd na siłę nie będzie organizował ZIO odebrałem pewnie tak samo jak większość krakowian - jak wbicie noża w plecy i sygnał, że jednak jesteśmy sami. Co więcej, że Rada Miasta, która wcześniej podjęła uchwałę o przystąpieniu Krakowa do tego procesu, też wycofała się ze wspierania go w ostatniej fazie. Dał tego dowód przewodniczący klubu PO Grzegorz Stawowy, oświadczając publicznie po referendum, że kwestią ZIO zajmował się prezydent, natomiast radni zajęli się pozostałymi trzema pytaniami – o monitoring, ścieżki rowerowe i metro, które przecież doskonale zostały przez mieszkańców odebrane. Trudno się dziwić, skoro pytania zaproponowane przez radnych należy zaliczyć do kategorii oczywistych.
To, że nie będziemy organizowali igrzysk, nie oznacza, ze Kraków nie będzie się rozwijał. Szacuję co prawda, że mieliśmy szanse na pozyskanie ok. 3 mld zł na inwestycje, wykładając ze swojego budżetu jedynie 300 mln zł w ciągu ośmiu lat – nie chcieliśmy z tego skorzystać. Ale mogą być Państwo pewni, że cała zaplanowana infrastruktura w mieście zostanie wybudowana. Po prostu będzie się to odbywać wolniej, zgodnie z naszymi wieloletnimi planami inwestycyjnymi. Większą uwagę zwrócimy na budowę ścieżek rowerowych, będziemy też kontynuować nasze przymiarki do budowy metra. Przed nami nowy rozdział środków unijnych. Projekty mamy gotowe i będziemy się o nie starać. Bardzo się też cieszę, że wynik referendum wyzwolił w krakowskich politykach niespotykaną dotąd aktywność. Do tej pory nie wspierali szczególnie miasta w lobbowaniu na rzecz realizacji w naszym regionie inwestycji centralnych. Teraz gazety pełne są deklaracji, że wszystko już mamy załatwione. Trzymam za słowo!