wtorek, 14 września 2010

Dlaczego proszek „x” jest lepszy od proszku „y”?

Doskonale znają Państwo reklamy porównawcze. Weźmy na przykład proszki do prania. Budząca zaufanie osoba testuje jakiś produkt pokazując w szarym opakowaniu „zwykły” proszek i olśniewające feerią barw opakowanie proszku NAJefektywniejszego, NAJwydajniejszego i po prostu NAJlepszego (a wszystko to gwarantuje wysoka zawartość niebieskich drobinek, których nie ma konkurencja). Jak wypada takie porównanie? Oczywiście miażdżąco dla „zwykłego” detergentu.

We wczorajszym „Dzienniku Polskim” ukazał się wywiad z Grzegorzem Stawowym, radnym z ramienia Platformy Obywatelskiej o hierarchii wydatków budżetu miasta. Pan Stawowy tłumaczy w nim jak bardzo boleje nad losem mieszkańców Bieżanowa. Tak bardzo, że w momencie, gdy na Sali Obrad są mieszkańcy, w zupełnie innym punkcie sesji ogłasza, że będzie chciał zabrać 4 miliony złotych z podziemi Rynku Głównego na zabezpieczenie przeciwpowodziowe. Nic to, że inni radni podkreślają, iż aby wydać takie pieniądze do końca roku, trzeba mieć na co je wydać - musi być przygotowany wcześniej projekt i procedura wydatkowania tych pieniędzy. Samo proste przesunięcie nie wystarczy, by sprawić, że miasto będzie lepiej zabezpieczone przed powodzią. Nic to, że podczas tej samej sesji radni dopiero chcą przegłosować uchwałę kierunkową dla prezydenta w sprawie zabezpieczenia miasta przed powodzią. Nic to, że prezydent zdecydował o przekazaniu pieniędzy na doraźne zabezpieczenie popowodziowe z innych funduszy – takich, które mogą być wydane tylko na ten cel. Nic to. Pan radny pochylił się nad problemem i wie najlepiej, że te pieniądze z podziemi Rynku trzeba zabrać.

W tym samym wywiadzie radny Stawowy powtarza medialne plotki, że pod Rynkiem miał powstać supermarket. Dalibóg, nie wiem, skąd dziennikarze brali takie informacje. Ale jeśli je powtarza radny – coś w tym musi być. Otóż mówię wprost – jest to kłamstwo, Panie Stawowy. Ale rozumiem, że kłamstwa te są powielane w jednym celu – było coś na rzeczy, czy nie było, zawsze jakieś błoto się do prezydenta przyklei.

I tu dochodzimy do clou całej sprawy. W czym opinie Pana Stawowego są lepsze od opinii całej reszty radnych? Czemu jego poprawki są takie ważne i ważkie? Czemu Pan Stawowy jest ostatnio najgłośniejszym głosem całej PO? Jakie „niebieskie drobinki” ma w sobie radny Stawowy? Otóż radny Stawowy przedstawiany jest jako „odpowiedzialny w PO za kampanię wojewody Stanisława Kracika na stanowisko Prezydenta Miasta Krakowa”. Dlatego jego opinie są tak wyraziste, dlatego dwoi i się i troi by istnieć w mediach.

Dla mnie to akurat rzecz dyskwalifikująca tę postać w dyskusji publicznej. Skoro przedstawia się kogoś jako szefa kampanii wyborczej kandydata – nie wierzę, by był on w tej chwili obiektywnym przedstawicielem mieszkańców Krakowa w radzie miasta. Jest już tylko funkcjonariuszem partyjnym, który myśli wyłącznie o kampanii wyborczej. I uważam, że każde jego wystąpienie powinno oznaczać się gwiazdką. Taką jak w reklamach. I wyjaśniającą: „Powyższa wypowiedź powinna być postrzegana przez pryzmat kampanii wyborczej”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz