czwartek, 24 lutego 2011

Nacisk na miasto?

Premier Donald Tusk i minister Aleksander Grad przyjdą na pomoc inwestorowi gnębionemu przez miasto wysokimi karami i opieszałością w wydaniu decyzji – taką informacją żyje od kilku dni Kraków. Na pierwsze strony gazet wróciła tym samym historia niedokończonego wieżowca NOT-u przy ul. Lubomirskiego, zwanego przez wszystkich Szkieletorem. Ponieważ oskarżenia inwestora padają przede wszystkim pod adresem miasta, nie mogę nie zabrać głosu w tej sprawie.

Uporządkujmy najpierw wiedzę: inwestor posiada w tej chwili prawomocną „wuzetkę”. Na jej podstawie mógłby kontynuować inwestycję. Dlaczego tego nie robi? Dlatego, że przewiduje ona dokończenie budynku w obecnym kształcie. Druga „wuzetka”, która zakłada podwyższenie budynku do 102,5 metra (pozytywnie zaopiniowana przez Miejską Komisję Urbanistyczno-Architektoniczną oraz Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków) została przez miasto wydana, ale potem zaskarżona przez Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody. Sprawa toczy się właśnie przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym.

Wyjaśnijmy jeszcze sprawy kar wymierzonych przez miasto inwestorowi za niedotrzymania terminów zagospodarowania nieruchomości. Zgodnie z art. 63 ustawy o gospodarce nieruchomościami, w przypadku niedotrzymania przez użytkownika wieczystego terminu zagospodarowania nieruchomości, mogą być ustalone dodatkowe opłaty roczne obciążające użytkownika wieczystego. Ich celem jest zmobilizowanie użytkownika do zabudowania gruntu. Inwestor ma jednak prawo odwołać się od decyzji ustalającej dodatkową opłatę. Tak się stało i w tym przypadku. Obecnie prowadzone jest postępowanie przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Jeżeli w postępowaniu administracyjnym rozstrzygnięcie będzie korzystne dla inwestora, nie zapłaci on dodatkowej opłaty. Decyzji w tej sprawie nie będzie zatem podejmował ani premier, ani minister, ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Takie procedury obowiązują w całym cywilizowanym świecie. Tyle suche fakty.

Pozwolę sobie jednak na kilka zdań komentarza.

Przede wszystkim, mimo deklaracji, które ciągle słyszę w mediach, nie znajduję w działaniach inwestora deklarowanego pośpiechu, by ruszyć z budową. Zaskarżenie „wuzetki” przez Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody, nie wyklucza przecież wypełnienia rozmaitych działań, które potem przyspieszą wydanie pozwolenia na budowę – wykonania projektu budowlanego, uzyskania decyzji środowiskowej, itd... Dlaczego inwestor tego nie robi? Nie wiem.

Druga sprawa to składanie przez inwestora do gminy wielu częściowych wniosków o wydanie WZiZT. Takich postępowań toczy się kilka. Inwestor musi liczyć się z faktem, że każdy wniosek musi przejść całą procedurę, której nie da się w żaden sposób przyspieszyć, a w jej procedowaniu będą uczestniczyć (i będą składać swoje uwagi) wszystkie zainteresowane strony – sąsiedzi, organizacje pozarządowe, Wojewódzki Konserwator Zabytków itd... Nikt nie ma prawa pozbawić ich możliwości uczestniczenia w tym procesie. Nikt nie ma też prawa zabronić im odwoływania się od wydanej przez miasto decyzji. Byłbym ostatnią osobą, (zważywszy na doświadczenia z Komisją Majątkową), która naruszyłaby prawo kogokolwiek do zaskarżania rozstrzygnięcia, które odbiera jako krzywdzące.

Zanim zapytają Państwo, czy miasto może jakoś pomóc inwestorowi, proszę na chwilę zapomnieć, że chodzi o Szkieletora i wyobrazić sobie jakąkolwiek inną inwestycję. Najlepiej budowę w pobliżu Państwa domu.

Jak zareagowali by Państwo na fakt, że miasto wydaje „wuzetki” nie licząc się kompletnie z opiniami specjalistów z zakresu ochrony przyrody, bez opinii konserwatora zabytków, nie zawiadamia o postępowaniu sąsiadów? Wszystko tłumacząc tym, że przecież inwestorowi się spieszy, nie chce ponosić nieprzewidzianych kosztów, a budowa jest ważna i prestiżowa...

Jak komentowaliby Państwo fakt, że choć inwestor kupując nieruchomość zdawał sobie sprawę z wyznaczonych terminów i potem został zgodnie z prawem obciążony przez miasto dodatkowymi opłatami, nagle zostaje wspaniałomyślnie przez urzędników zwolniony z opłaty?

Niech zgadnę! Państwa reakcja byłaby jednoznaczna i zgodna z prawdą – urząd łamie prawo! A komentarz może i jeszcze ostrzejszy: Ciekawe, kto za to wziął łapówkę?!

Chciałbym, by przy rondzie Mogilskim jak najszybciej stanął nowoczesny, pięknie zaprojektowany wieżowiec, który stanie się powodem do dumy dla krakowian. Tak samo jak wielu z Państwa zgadzam się z opinią, że straszący od lat w centrum miasta szkielet chluby Krakowowi nie przynosi. Proszę jednak nie wymagać od urzędu, by w imię ułatwień dla inwestorów łamał prawo. Wszystkie sprawy, które prowadzi Wydział Architektury i Urbanistyki Urzędu Miasta Krakowa, muszą być prowadzone zgodnie z wymogami procedury administracyjnej i z poszanowaniem zasady rzetelności. Skargę skierowana do przedstawicieli rządu RP na utrudnianie inwestorowi zakończenia budowy traktuję jako próbę wywarcia nacisku na miasto, a być może także na SKO, Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i instancje odwoławcze. Skargi i mnożenie wniosków o kolejne postępowania administracyjne nie przyspieszą rozpoczęcia inwestycji, ani nie ułatwią wypracowania kompromisu z konserwatorem, organizacjami pozarządowymi i sąsiadami.