piątek, 19 listopada 2010

Kraków 2014 roku – historia alternatywna

Szanowni Państwo, muszę przyznać, że pisanie cotygodniowych felietonów stanowiło wspaniałą przygodę. Dziękuję Gazecie Krakowskiej (z którą przecież nie zawsze się zgadzam), za możliwość ich prezentowania. Pozwolę sobie na koniec napisać felieton science-fiction. Proszę zatem potraktować go z przymrużeniem oka…

Więc wygrał! Najlepszy, świeży kandydat o wybielonych zębach i czystych rękach! To nic, że pojęcia o zarządzaniu milionową metropolią z 3,5-miliardowym budżetem nie miał pojęcia. Od razu energicznie zabrał się do pracy. Zaczął od spłacania długów wyborczych wobec ugrupowania politycznego, które go wystawiło w wyborach. Ależ było pracy! Tyle osób trzeba było zwalniać – przecież nie mógł mieć zaufania do obecnych urzędników. Nie wiadomo, kto rzucałby kłody pod nogi jego planom. Ale udało się, urząd jest czysty, spółki miejskie pozbyły się balastu w postaci starych prezesów, szkoły mają nowych dyrektorów, nawet stojący na straży finansów miasta od 1993 roku skarbnik musiał ustąpić miejsca nowemu kreatywnemu księgowemu.

Z tak wyczyszczonym zapleczem można było przystąpić do realizowania ambitnego planu wyborczego. Sporo było obietnic, ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych. Wybrany w powszechnych wyborach gospodarz miasta ma wielką władzę, nie musi za bardzo przejmować się obowiązującym prawem. Miliony tu, miliony tam. No, przecież obiecał tej grupie jedno, a tamtej coś zupełnie przeciwnego. Ograniczyć deweloperów? No jasne. Najwyżej zapłaci się jakąś karę umowną. Jest z czego płacić. Inwestycje rozpoczęte przez poprzednika? Rozpoczęta budowa centrum kongresowego? Aj, waj, przekopie się teren i wybuduje coś innego. Spalarnia? Jaka spalarnia? Śmieci nie są najważniejszym problemem miasta. Najwyżej będzie się jej wywozić gdzieś poza Kraków. Szybki tramwaj? A po co? Przecież rozpoczęła się budowa metra. Metro to jest coś! To nic, że zmieniła się władza centralna i nie chce finansować naszych dziur w ziemi. Przecież się nie wycofamy się z flagowego projektu. No i jeszcze ta Unia Europejska. Kolejny raz nie uchwaliła budżetu i nie ma pieniędzy na inwestycje w infrastrukturę. Trudno, gmina poradzi sobie sama. Wyłożyliśmy już tyle milionów – wyłożymy jeszcze trochę.

Niepokojąca była tylko kwestia poparcia ze strony rady miasta. No ale przecież popierali w pierwszym roku, w drugim, i w trzecim. Teraz też nie mogą odmówić poparcia. A jednak… odmówili. Z powodu zdemolowania budżetu, władzę w mieście przejął komisarz.

Czego Państwu i sobie nie życzę.

Jacek Majchrowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz