Kilka dni temu podpisałem z marszałkiem Markiem Sową umowę o współpracy na rzecz realizacji projektu „Kraków Nowa Huta Przyszłości”. Dziś kilka słów chciałbym poświęcić temu przedsięwzięciu, które rozpoczyna nową kartę w dziejach Krakowa i przy okazji - jak wynika z lektury forów internetowych - wzbudza wiele emocji.
Pozwolę sobie więc na początek przypomnieć, czym jest „Kraków Nowa Huta Przyszłości”. To koncepcja ożywienia wschodniej części Krakowa i największa szansa inwestycyjna w Europie. Projekt zakłada rewitalizację poprzemysłowych terenów i zagospodarowanie obszaru o powierzchni 5,5 tys. ha, w sposób podnoszący atrakcyjność dzielnicy dla inwestorów i mieszkańców. Ramy tego terenu od południa wyznacza Wisła, od zachodu ul. Bulwarowa i ul. Klasztorna, od północy - linia kolejowa, obwodnica Krakowa, od wschodu - granica Gminy Kraków. Najważniejsze tereny koncentrują się wokół ulicy Igołomskiej – to oś dookoła której ma się rozwijać nowa dzielnica.
Najważniejszym zamierzeniem, aktywizującym gospodarczo wschodnią część Krakowa jest Park Naukowo–Technologiczny w Branicach. Ma to być obszar przeznaczony dla inwestorów, w szczególności dla innowacyjnych przedsiębiorstw technologicznych i nowoczesnego przemysłu. Wschód Krakowa ma być także miejscem wydarzeń kulturalnych i wypoczynku. W tym celu planowane jest utworzenie Błoń 2.0 na obszarze ok 37 ha oraz zagospodarowanie Przylasku Rusieckiego. Warto podkreślić, że w tym rejonie znajdują się źródła geotermalne co stwarza możliwość korzystania z nieszkodliwej dla natury i niezwykle przyjaznej ludziom, odnawialnej energii. Dzięki temu mieszkańcy Krakowa, gmin ościennych oraz turyści mają szansę na korzystanie, w niedalekiej przyszłości, z miejskiego kompleksu basenów termalnych.
Podpisana umowa o współpracy zakłada, że będziemy wspólnie dążyć do scalenia rozdrobionych obecnie działek, by były atrakcyjniejsze dla inwestorów, zadbamy o rozwój infrastruktury w tamtym rejonie, a także wspólnie będziemy zabiegać o środki unijne na realizację projektu. Dziwi mnie fakt, że ten projekt wzbudza tak wielkie, nie zawsze pozytywne emocje. Spotykam się z argumentami, że zamiast wydawać pieniądze na nową część miasta powinniśmy wyremontować chodniki, dofinansować posiłki w szkołach czy zlikwidować smog nad miastem. Zgadzam się, że wszystkie wymienione zadania są bardzo ważne, ale proszę pamiętać, że główną ideą projektu „Kraków Nowa Huta przyszłości” jest stworzenie nowych miejsc pracy, których nie da nam wyremontowany chodnik. Chcę, by nasz dzieci i wnuki nie musiały wyjeżdżać z Krakowa za pracą. Chcę też, by Kraków zatrzymywał u siebie najlepszych absolwentów naszych uczelni. Pieniądze na realizację tego projektu nie uszczuploną w żaden sposób naszych wydatków na remonty dróg, oświatę, czy wymianę pieców węglowych. Będę pochodzić z zupełnie innych źródeł. Doświadczenie wskazuje, że Unia Europejska mocno wspiera finansowo idee rewitalizacji terenów poprzemysłowych.
Chcę też uspokoić tych, którzy już teraz narzekają, że planujemy budowę „drugiego Ruczaju” – miejsca do granic możliwości zabudowanego przez deweloperów. Proszę pamiętać, że mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Na Ruczaju przez wiele lat miasto nie miało możliwości prawnego ingerowania w plany budowlańców z powodu braku planów miejscowych. Nowe tereny w Hucie mają być zagospodarowywane zgodnie z zasadami przyjętymi w dokumentach planistycznych - studium zagospodarowania miasta i planach zagospodarowania przestrzennego. Stąd też spore rezerwy terenów zielonych, które mają służyć wypoczynkowi mieszkańców. (Nawiasem mówiąc nawet nie wiem jak mam skomentować zarzut, że niepotrzebne są miastu drugie Błonia, gdy na co dzień raczej spotykam się z argumentem, że w mieście wszystko jest zabudowywane i nie zostawiamy miejsca na zieleń).
To nie jest projekt, który zrealizujemy w kilka lat. Nowa krakowska dzielnica będzie powstawała latami. Ale warto ten pierwszy krok wykonać już teraz.
Pozwolę sobie więc na początek przypomnieć, czym jest „Kraków Nowa Huta Przyszłości”. To koncepcja ożywienia wschodniej części Krakowa i największa szansa inwestycyjna w Europie. Projekt zakłada rewitalizację poprzemysłowych terenów i zagospodarowanie obszaru o powierzchni 5,5 tys. ha, w sposób podnoszący atrakcyjność dzielnicy dla inwestorów i mieszkańców. Ramy tego terenu od południa wyznacza Wisła, od zachodu ul. Bulwarowa i ul. Klasztorna, od północy - linia kolejowa, obwodnica Krakowa, od wschodu - granica Gminy Kraków. Najważniejsze tereny koncentrują się wokół ulicy Igołomskiej – to oś dookoła której ma się rozwijać nowa dzielnica.
Najważniejszym zamierzeniem, aktywizującym gospodarczo wschodnią część Krakowa jest Park Naukowo–Technologiczny w Branicach. Ma to być obszar przeznaczony dla inwestorów, w szczególności dla innowacyjnych przedsiębiorstw technologicznych i nowoczesnego przemysłu. Wschód Krakowa ma być także miejscem wydarzeń kulturalnych i wypoczynku. W tym celu planowane jest utworzenie Błoń 2.0 na obszarze ok 37 ha oraz zagospodarowanie Przylasku Rusieckiego. Warto podkreślić, że w tym rejonie znajdują się źródła geotermalne co stwarza możliwość korzystania z nieszkodliwej dla natury i niezwykle przyjaznej ludziom, odnawialnej energii. Dzięki temu mieszkańcy Krakowa, gmin ościennych oraz turyści mają szansę na korzystanie, w niedalekiej przyszłości, z miejskiego kompleksu basenów termalnych.
Podpisana umowa o współpracy zakłada, że będziemy wspólnie dążyć do scalenia rozdrobionych obecnie działek, by były atrakcyjniejsze dla inwestorów, zadbamy o rozwój infrastruktury w tamtym rejonie, a także wspólnie będziemy zabiegać o środki unijne na realizację projektu. Dziwi mnie fakt, że ten projekt wzbudza tak wielkie, nie zawsze pozytywne emocje. Spotykam się z argumentami, że zamiast wydawać pieniądze na nową część miasta powinniśmy wyremontować chodniki, dofinansować posiłki w szkołach czy zlikwidować smog nad miastem. Zgadzam się, że wszystkie wymienione zadania są bardzo ważne, ale proszę pamiętać, że główną ideą projektu „Kraków Nowa Huta przyszłości” jest stworzenie nowych miejsc pracy, których nie da nam wyremontowany chodnik. Chcę, by nasz dzieci i wnuki nie musiały wyjeżdżać z Krakowa za pracą. Chcę też, by Kraków zatrzymywał u siebie najlepszych absolwentów naszych uczelni. Pieniądze na realizację tego projektu nie uszczuploną w żaden sposób naszych wydatków na remonty dróg, oświatę, czy wymianę pieców węglowych. Będę pochodzić z zupełnie innych źródeł. Doświadczenie wskazuje, że Unia Europejska mocno wspiera finansowo idee rewitalizacji terenów poprzemysłowych.
Chcę też uspokoić tych, którzy już teraz narzekają, że planujemy budowę „drugiego Ruczaju” – miejsca do granic możliwości zabudowanego przez deweloperów. Proszę pamiętać, że mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Na Ruczaju przez wiele lat miasto nie miało możliwości prawnego ingerowania w plany budowlańców z powodu braku planów miejscowych. Nowe tereny w Hucie mają być zagospodarowywane zgodnie z zasadami przyjętymi w dokumentach planistycznych - studium zagospodarowania miasta i planach zagospodarowania przestrzennego. Stąd też spore rezerwy terenów zielonych, które mają służyć wypoczynkowi mieszkańców. (Nawiasem mówiąc nawet nie wiem jak mam skomentować zarzut, że niepotrzebne są miastu drugie Błonia, gdy na co dzień raczej spotykam się z argumentem, że w mieście wszystko jest zabudowywane i nie zostawiamy miejsca na zieleń).
To nie jest projekt, który zrealizujemy w kilka lat. Nowa krakowska dzielnica będzie powstawała latami. Ale warto ten pierwszy krok wykonać już teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz