środa, 3 grudnia 2014

Trudna sztuka przegrywania

Krakowianie zawiedli na całej linii. Mimo ponad rocznych starań, codziennego przedstawiania niezbitych faktów, opinii ekspertów i wybitnych publicystów. Gazecie Krakowskiej należą się słowa współczucia. Tyle pracy na nic. Okazało się, że krakowianie mają swoją opinię i niekoniecznie jest zbieżna z linią redakcji.
Po referendum, w którym krakowianie zdecydowali, że miasto powinno przerwać starania o organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich, w redakcji Gazety Krakowskiej otwierano szampana, co zostało uwiecznione przez redaktorów na facebooku. Mam wrażenie, że w niedzielny wieczór korki od szampana przy al. Pokoju nie strzelały. Nie oznacza to jednak, że redakcja choć trochę postanowiła uszanować wolę swoich Czytelników. Obrzydzanie miasta jest przecież wytyczoną linią redakcji, z której tak łatwo się nie rezygnuje.
Ze spokojem czekam więc na kolejną serię artykułów, które z obiektywnym dziennikarstwem nie mają niczego wspólnego. Dziś czytam, że największym zarzutem pod moim adresem jest to, że jako prawnik przestrzegam przepisów prawa nawet wtedy, gdy uważam je za niedoskonałe. Zarzutem jest, że śmiem zwracać na to uwagę przedstawicielom rządu i parlamentu, zamiast z gracją obchodzić, naciągać i naginać prawo.
Wyobraźmy sobie, że rozwiązuję od ręki „problemy Gazety Krakowskiej”: nie bacząc na ustawy zakazuję właścicielom kamienic dysponowania swoją własnością, tłumacząc im, że moralność jest ważniejsza od prawa; za nic mam ustawę o wolności gospodarczej, bo przecież jednoosobowo decyduję, co, gdzie i o której krakowianie mogą kupować, zasłaniając się ich dobrem; nie czekając na opinie ekspertów od bezpieczeństwa wydaję kilkadziesiąt milionów złotych, by zamontować kamery w każdym miejscu, które wskaże mi dziennikarz Gazety Krakowskiej. Co więcej, kupuję wyłącznie te najnowszej generacji, więc nie tylko podglądam, ale też – podsłuchuję. Co prawda, miasto płaci w sądach ogromne odszkodowania pokrzywdzonym, ale przynajmniej Gazeta Krakowska wydaje się zadowolona. Tylko czy przypadkiem nie zaczęłaby pisać o mnie - dyktator?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz