Zacznę jak „Dziennik Polski”: Myśleli, myśleli i wymyślili. Dość długo redakcja zastanawiała się jak przyłożyć miastu za kampanię „Kraków to stan umysłu”. Od jej zakończenia minął już tydzień (i to nieścisłość nr 1 w tekście), a „Dziennikowi” wreszcie przyszedł do głowy pomysł, jak by tu ugryźć temat. Redaktor w poszukiwaniu inspiracji zajrzał nad Bałtyk i pod Tatry, i - co ciekawe – dojrzał tam nasze billboardy, choć kampania tak szeroko prowadzona nie była (to nieścisłość nr 2).
Podobają mi się również chętnie stosowane przez redakcję figury stylistyczne takie jak w tym tekście: anonimowi warszawiacy pytają o coś anonimowych krakusów (ktoś-nikt rozmawia z kimś-nikim). Pisze wreszcie autor, cytując anonimowego (!), ale zapewne wyjątkowego specjalistę-internautę, że bezczelnie zerżnęliśmy hasło reklamowe Nowego Jorku. A to więcej niż nieścisłość, to zwyczajna nieprawda. Fraza ta funkcjonuje w języku potocznym i jest wykorzystywana jako określenie stosunku emocjonalnego danej osoby do miejsc, zjawisk i pasji ludzkich na całym świecie. Dlatego dla Woddy’ego Allena takim stanem umysłu jest Nowy Jork, a dla bohaterów naszej kampanii – Kraków. Gwoli ścisłości, symbolem Nowego Jorku jest charakterystyczne „I ♥ NY”.
Naprawdę, nie mam nic przeciwko temu, by „Dziennik Polski” napisał kilka pozytywnych słów o Krakowie, z chęcią wykorzystamy je jako litemotiv czy hasło kolejnych kampanii. Boję się jednak, że to niemożliwe, nie tylko dlatego, że brak mu życzliwości w stosunku do miasta, z którym jest związany, ale również dlatego, że jego własne kampanie reklamowe nie są najwyższych lotów. Hasło Dziennika Polskiego sprzed kilku lat: „Zobacz zmiany”, nie tchnie specjalną oryginalnością ani zbytnią finezją. No więc rzeczywiście, mając takie doświadczenia, lepiej identyfikować się z przywoływanymi jako przykłady hasłami „Toruń – gotyk na dotyk” czy „Cieszyn cieszy”. Podobnym w poetyce mogłoby być np. hasło „Dziennik dzieli”. Szanowna Redakcjo, proszę się nie krępować i wykorzystać je w następnej kampanii. Nie roszczę sobie żadnych praw.
Podobają mi się również chętnie stosowane przez redakcję figury stylistyczne takie jak w tym tekście: anonimowi warszawiacy pytają o coś anonimowych krakusów (ktoś-nikt rozmawia z kimś-nikim). Pisze wreszcie autor, cytując anonimowego (!), ale zapewne wyjątkowego specjalistę-internautę, że bezczelnie zerżnęliśmy hasło reklamowe Nowego Jorku. A to więcej niż nieścisłość, to zwyczajna nieprawda. Fraza ta funkcjonuje w języku potocznym i jest wykorzystywana jako określenie stosunku emocjonalnego danej osoby do miejsc, zjawisk i pasji ludzkich na całym świecie. Dlatego dla Woddy’ego Allena takim stanem umysłu jest Nowy Jork, a dla bohaterów naszej kampanii – Kraków. Gwoli ścisłości, symbolem Nowego Jorku jest charakterystyczne „I ♥ NY”.
Naprawdę, nie mam nic przeciwko temu, by „Dziennik Polski” napisał kilka pozytywnych słów o Krakowie, z chęcią wykorzystamy je jako litemotiv czy hasło kolejnych kampanii. Boję się jednak, że to niemożliwe, nie tylko dlatego, że brak mu życzliwości w stosunku do miasta, z którym jest związany, ale również dlatego, że jego własne kampanie reklamowe nie są najwyższych lotów. Hasło Dziennika Polskiego sprzed kilku lat: „Zobacz zmiany”, nie tchnie specjalną oryginalnością ani zbytnią finezją. No więc rzeczywiście, mając takie doświadczenia, lepiej identyfikować się z przywoływanymi jako przykłady hasłami „Toruń – gotyk na dotyk” czy „Cieszyn cieszy”. Podobnym w poetyce mogłoby być np. hasło „Dziennik dzieli”. Szanowna Redakcjo, proszę się nie krępować i wykorzystać je w następnej kampanii. Nie roszczę sobie żadnych praw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz