czwartek, 10 marca 2011

Nie osiąść na laurach

Wcale nie tak dawno temu, jeden ze znajomych dziennikarzy, który raczej krytycznie opisuje Kraków w swoich artykułach, wyjechał na kilka miesięcy popracować do Warszawy. Nie zgadną Państwo co powiedział mi po powrocie. Że już nigdy nie napisze złego słowa na krakowską komunikację miejską!

Wielu dziennikarzom poleciłbym wyjazd poza Kraków, bo z oddali obraz jest jakby bardziej obiektywny.

To naturalne, że jeżdżąc po Krakowie komunikacją miejską (przyznaję, że z autobusów korzystam rzadko, ale podróżuję tramwajami) widzimy wiele rzeczy, które należałoby ulepszyć. Denerwuje nas ścisk w godzinie szczytu; opóźnienie, gdy akurat musimy gdzieś pilnie dotrzeć, a mnie samego najczęściej to, że mój tramwaj jeździ za rzadko.

Chciałbym jednak, żeby obraz komunikacji w krakowskich mediach był bardziej rzetelny. Proszę zauważyć, że dziennikarze o komunikacji piszą albo po interwencji niezadowolonego czytelnika, albo w ogóle. Przytoczę choćby tytuły z ostatnich dni: „Komunikacyjne morderstwo Płaszowa? Właśnie tak!”, „MPK lekceważy pasażerów”, „Krakowski szybki tramwaj nie jest... szybki” ( tutaj dodam, że na informację iż tramwaj z jednego końca Krakowa na drugi przejeżdża w niecałe 40 min. z pewnością zwrócą uwagę kierowcy, chociaż niekoniecznie ocenią ją tak negatywnie jak dziennikarz, bo wiedzą ile czasu zajmuje taka podróż samochodem).

Za to bez echa praktycznie w mediach przeszły ostatnie badania, wykonane przez instytut badawczy Millward Brown SMG/KRC na zlecenie firmy Deloitte. Raport jest tym cenniejszy, że komunikację w siedmiu największych polskich miasta oceniali sami pasażerowie. Okazało się, że najwyżej swoją komunikację oceniają właśnie krakowianie, a nasza komunikacja okazała się lepsza od poznańskiej, gdańskiej, warszawskiej, wrocławskiej, katowickiej i łódzkiej.

Co oceniali pasażerowie, że Kraków zasłużył na najwyższą notę? Czystość, stan techniczny pojazdów, punktualność, kulturę kierowców, położenie przystanków, łatwość przesiadki między różnymi środkami komunikacji miejskiej, trasy linii, ceny biletów i kart miejskich oraz dostępność miejsc siedzących i tłok. W każdej z tych kategorii komunikacja miejska w Krakowie uzyskała najwyższą spośród pozostałych polskich miast ocenę, chociaż przyznaję, że najsłabiej pasażerowie ocenili dostępność miejsc siedzących. Krakowianie wysoko ocenili także wprowadzenie w mieście bus pasów. Ponad połowa uważa, że poprawiły one przede wszystkim punktualność komunikacji. A ja przypomnę, że krakowskie bus pasy kopiują inne duże miasta w Polsce, wprowadzając u siebie to samo rozwiązanie.

Raport pokazuje też, że efekty przynoszą działania miasta mające zachęcać krakowian do pozostawiania samochodów pod domami i korzystania z komunikacji miejskiej. Okazuje się, że zrobiło to już 67 proc. mieszkańców. Z badań wynika także to, że z komunikacji chętnie korzystałoby więcej osób, ale rezygnują z niej najczęściej z jednego powodu: ze względu na dowożenie małego dziecka do przedszkola lub szkoły.

Nie chcę już rozwodzić się nad wynikami starszych badań: najnowocześniejszy tabor w Polsce, krakowska komunikacja na 9. miejscu na świecie wg Forbsa, wg Najwyższej Izby Kontroli – miasto w Polsce, gdzie mieszkańcy najchętniej korzystają z komunikacji zbiorowej.

Gdy zapraszałem ostatnio w mediach mieszkańców do wzięcia udziału w ankietach przygotowanych przez ZIKiT, dotyczących przygotowywanej nowej siatki połączeń, najczęściej musiałem zacząć od odpowiedzi na zadawane nieco złośliwie przez dziennikarzy pytanie: „Skoro chwalicie się najlepszą komunikacją w Polsce to po co zmiany i konsultacje mieszkańcami?” Otóż proszę Państwa ostatni raz tak duże zmiany wprowadzano 11 lat temu. Nasze miasto się rozwija, powstają nowe linie tramwajowe, przybywa osiedli, których mieszkańcy chcą wygodnie dojechać do centrum miasta. Nawet najlepszą komunikację trzeba dostosowywać do potrzeb mieszkańców. Największy grzech to osiąść na laurach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz