czwartek, 5 sierpnia 2010

Czas siewu i czas żniw

Wszyscy z lekcji szkolnych pamiętamy, że akcja „Chłopów” Władysława Reymonta dzieje się w ciągu dziesięciu miesięcy, przez cztery pory roku. Natura wyznacza rytm życia mieszkańców wsi, to ona dyktuje jakie prace należy wykonać, kiedy można odpoczywać, kiedy siać, a kiedy zbierać. I aż chciałoby się, żeby wieloma innymi sferami życia natura pokierowała w ten sam sposób.

Wybory samorządowe odbędą się późną jesienią. Politycy zbliżeni do sfer rządowych mówią, że prawdopodobne są dwie daty – 14 lub 21 listopada. Dziwią mnie zatem nalegania i pytania dziennikarzy o kampanię wyborczą. Przez lata mojego sprawowania urzędu Prezydenta Miasta Krakowa dałem się przecież poznać jako legalista – wszystko musi odbywać się zgodnie z przepisami, w odpowiednim czasie. Oznajmiam zatem wszem i wobec – nie prowadzę kampanii wyborczej i nie mam potrzeby, by wykorzystywać stanowisko do osiągnięcia doraźnych celów politycznych.

Dziennikarz drąży jednak dalej: czy w najbliższym czasie będziemy mieli możliwość spotykania Pana podczas uruchamiania nowych inwestycji? Odpowiadam równie uczciwie: tak, tak będzie. Bowiem po czasie, kiedy ziarno zostało zasiane, wzrosło i dojrzało, musi zostać zebrane. Tak jest z miejskimi inwestycjami – zostały zaplanowane, rozpoczęte i wykonane, naturalną koleją rzeczy jest zatem również to, że powinny zostać uruchomione i oddane do użytku. Dlaczego właśnie teraz? Bo tak wynika z planu ich realizacji.

Weźmy na przykład Muzeum Sztuki Współczesnej, na terenie fabryki Emalia na Zabłociu. Umowę na wykonanie prac budowlanych podpisano w II kwartale 2009 roku. Do tego czasu udało się przeprowadzić międzynarodowy konkurs na projekt architektoniczny i przygotować wszelką niezbędną dokumentację tak, by prace mogły się rozpocząć. Nikt jednak nie gwarantował w momencie, gdy zaczynaliśmy przygotowywanie tejże inwestycji, że uda się ją zakończyć w tym roku, pod koniec kadencji. Powinniśmy zatem z niego zrezygnować, by nie narazić się na zarzut otwierania go w kampanii wyborczej? Byłoby to oczywistym absurdem, tym bardziej, że zyskujemy budynke, który nie dość, że jest potrzebny, to jeszcze autorstwo włoskiego architekta stanowić będzie nową chlubę miasta. Claudio Nardi, projektant, starał się zachować jak najwięcej oryginalnej tkanki starej fabryki, połączonej jednak z efektownymi taflami szkła, które dopuszczą do wnętrza sporo światła dziennego i umożliwią podgląd z zewnątrz tego, co dzieje się w środku. Wewnątrz obiektu, oprócz sal ekspozycyjnych znajdą się także place i pasaże spacerowe oraz miejsce na działalność twórczą i zaplecze handlowo-gastronomiczne.

Zrewanżowałem się zatem dziennikarzowi moim pytaniem: czy uważa Pan zatem, że nie powinniśmy otwierać tego obiektu z uwagi, by nie zostać posądzonym o wykorzystywanie o w kampanii wyborczej? Czy jeśli zboże dojrzeje, nie powinno się go zżąć? Odpowiedzi nie usłyszałem.

Nie dajmy się zwariować. Miasto, bez względu na początek, środek czy koniec kadencji – musi funkcjonować. Zły bowiem to gospodarz, który zbierze wszystko, a nie posieje nic nowego. Dlatego w połowie lipca podpisaliśmy z marszałkiem województwa Markiem Nawarą umowę na dofinansowanie budowy centrum kongresowego przy rondzie Grunwaldzkim. Była bowiem szansa na dofinansowanie kolejnej ważnej inwestycji z funduszy europejskich. I pech chce, że prace budowlane rozpoczną się we wrześniu. Zgodnie z przedstawioną powyżej logiką kampanijną – nie powinniśmy zaczynać, nie jest to bowiem dobry czas na sianie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz