wtorek, 8 października 2013

Kraków już swoje dostał?

„Kraków bez milionów” – donosi dzisiejsza Gazeta Wyborcza. Chodzi o ewentualną likwidację Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa. Już wielokrotnie wypowiadałem się na ten temat, ale przypomnę jeszcze raz moją argumentację, dlaczego likwidacja Funduszu miałaby katastrofalne skutki dla Krakowa.
Po pierwsze nieprawdą jest stwierdzenie, że „Kraków już swoje dostał”. Wszyscy konserwatorzy i historycy sztuki wiedzą, że konserwacja nie kończy się nigdy i zabytek wyremontowany 20 lat temu ówczesnymi najznakomitszymi technikami, teraz nadaje się do ponownej konserwacji. Jeżeli teraz to zaniedbamy, w przyszłości koszty ratowanie bezcennych dla historii Polski budowli, będą znacznie wyższe.
Sprawa druga – publicznych pieniędzy Kraków nigdy nie traktował jak niezobowiązującego prezentu – do każdej złotówki właściciel zabytku dodaje drugą złotówkę. Stąd tak znakomite efekty.
Kolejną sprawą, której muszę się zdecydowanie przeciwstawić jest antagonizowanie Krakowa z resztą zabytkowych miast. Jeżeli budżet kraju to prawie 300 mld zł, a my toczymy bój o 40 mln na ratowanie zabytków na terenie Polski, to wręcz brak słów, żeby to skomentować. Nie tylko krakowski Fundusz nie powinien być zlikwidowany, ale obowiązkiem państwa jest otoczenie podobną opieką innych cennych budowli na terenie kraju. W przypadku likwidacji SKOZK, Kraków straci wszystko, a zabytki w innych miastach nie zyskają nic, bo jak podzielić 40 mln na tysiące budowli?
Może dyskutując na forum rządowym o „olbrzymich wydatkach” na krakowskie zabytki, warto zajrzeć do gazet z początku roku. Wtedy to dziennikarze opisywali, że wydatki na nagrody w dziesięciu ministerstwach w 2012 r. pochłonęły 60 mln zł, z czego 20 mln zł przyznał swoim współpracownikom min. Rostowski. Jak to się ma do 40 mln zł na Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa?
W sobotę jadę do Wrocławia. Wraz z przedstawicielami Wrocławia, Gdańska, Zamościa, Torunia, Poznania, Lublina, Łodzi i Warszawy będziemy dyskutować o środkach na odnowę zabytków. Gdyby instytucje podobne do SKOZK powstały w innych zabytkowych miastach, a pula do podziału była znacznie większa niż dotychczas, to moim zdaniem byłoby to doskonałe rozwiązanie, bo inne miasta powinny czerpać z doświadczeń SKOZK. Niepokoi mnie jedynie fakt, że dysponentem środków miałoby być Ministerstwo Kultury. Praktyka pokazuje, że zdeponowanie pieniędzy na ten cel w Kancelarii Prezydenta RP powoduje, że są one znacznie bardziej odporne na zawieruchy polityczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz