poniedziałek, 24 października 2011

O kosztach, Wrocławiu i Centrum Kongresowym...

Pan Wojewoda od momentu, w którym został namaszczony jako kandydat na urząd Prezydenta Krakowa przy różnych okazjach ma zwyczaj odnoszenia się w sposób złośliwy do mnie, do moich działań, czy wypowiedzi. Puszczałem to mimo uszu, by nie zaogniać konfliktu. Uważam jednak, że są pewne granice milczenia i dlatego też chciałbym się odnieść do krótkiej wypowiedzi Wojewody zamieszczonej w piątkowej Gazecie Krakowskiej.

Za żałosne uznał Pan Wojewoda podnoszenie przeze mnie faktu, iż rząd nie pokrywa w całości kosztów zadań zleconych do czego zobowiązany jest ustawą o samorządzie gminnym. Ustawa – przypominam - stwierdza obowiązek pokrycia kosztów „koniecznych do wykonania zadań”. Gdyby Pan zechciał pochylić się nad pismami, które do Pana i do Pańskiego rządu skierowałem, być może przypomniałby Pan sobie tą kwestię. Dla przypomnienia wysłałem ostatnio kolejne pisma w tej sprawie (chyba już je Pan dostał). Podobnie z kwestią naliczania wysokości wpływów PIT-u. Jeżeli wyliczenia dokonane przez min. Rostowskiego uważa Pan za żałosne to gratuluję rządowi takiego przedstawiciela w terenie.

Kolejną kwestią jest stawianie mi za przykład Wrocławia. Do takiego porównywania zdążyłem się przyzwyczaić jeszcze w czasach, gdy Pan Prezydent Dutkiewicz był związany z Platformą Obywatelską. Obecnie nasze miasta nie są już tak często porównywane, ale skoro Pan do tego nawiązuje... Chciałbym zwrócić uwagę, że Wrocław ma ok. 600 zł większe zadłużenie na głowę mieszkańca niż Kraków, sprzedaż nieruchomości idzie tak samo jak w Krakowie tzn. słabo, a pieniędzy na działalność bieżącą także brakuje. I żeby była jasność – podobnie jest w miastach rządzonych przez PO. Zadłużenie w Warszawie na jednego mieszkańca wynosi 5300 zł, a więc jest prawie dwukrotnie wyższe niż w Krakowie.

I sprawa trzecia. Zarzuca mi Pan, że buduję Centrum Kongresowe, które jest konkurencją dla prywatnego przedsięwzięcia np. Gromady. Zarzut co najmniej dziwny, bo czym innym są sale kongresowe stworzone przy hotelu czy budynku dydaktycznym szkoły wyższej, a czym innym prawdziwe Centrum Kongresowe budowane przy Rondzie Grunwaldzkim. A swoją drogą pamiętam z czasów kampanii samorządowej Pański zarzut, że budowa Centrum jeszcze się nie rozpoczęła, bo wykonanie ścianki szczelinowej uznał Pan za coś nie związanego z ową inwestycją. Pamiętam też program telewizyjny „Bez krawata”, w którym głosił Pan tezę, że Centrum powinno być znacznie większe niż jest w projekcie. Uważam, że należy pamiętać o tym co się wcześniej mówiło, a przede wszystkim mieć koncepcję tego o czym się mówi, nie zaś zmieniać zdanie w zależności od sytuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz