wtorek, 8 listopada 2011

Papier nie zastąpi odpowiedzialności

Od wczoraj odpowiadam na pytania, czy niczego się nie dało zrobić w sprawie klubów w kamienicy przy Wielopolu i czy mnie nie irytuje bezradność instytucji powołanych do dbania o nasze bezpieczeństwo.

Oczywiście, że mnie irytuje bezradność każdej instytucji. Niezależnie czy jest podporządkowana prezydentowi miasta czy nie. Właśnie w takich przypadkach widać wyraźnie to, o czym my – samorządowcy bardzo często mówimy w Warszawie: że mamy do czynienia z nieżyciowymi przepisami, że istnieją luki w prawie, źle działa egzekwowanie decyzji wydanych przez urzędników, że prawo strony do odwoływania się od decyzji nie może skutkować zagrożeniem życia czy zdrowia innych osób. Po takich wypadkach jak na Wielopolu zawsze mam nadzieję, że tym razem naprawdę ktoś potraktuje serio uwagi urzędników, którzy z przepisami mają do czynienia nie w teorii, ale w praktyce. Taką nadzieję już miałem kilkakrotnie, niestety bez większych efektów.

I druga kwestia, którą chciałbym poruszyć. Żaden urzędowy papier, pieczątka, kraty i patrole policji nie zastąpią odpowiedzialności i zdrowego rozsądku. Przede wszystkim odpowiedzialności właściciela budynku, który na swój teren wpuszcza tysiące ludzi, nie zważając na to, że ruina może się zawalić. Chęć łatwego zarobienia pieniędzy okazała się silniejsza, niż strach przed odpowiedzialnością karną, gdyby ktoś w jego kamienicy stracił życie. Nie wierzę, że z zysków które co weekend wpadały do kieszeni właściciela nie dało się doprowadzić kamienicy do porządku.


Myślę, że mamy tutaj do czynienia dokładnie z taką samą sytuacją, jak z przepełnionymi busami. O problemie wszyscy sobie przypominają, gdy wydarzy się tragedia. Pytają wtedy, co na to urzędy i policja. A prawda jest taka, że dopóki pasażerowie będą z zatłoczonych busów korzystać, to przewoźnicy będą omijać przepisy, licząc zyski i mając nadzieję, że żadne nieszczęście się nie przytrafi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz