czwartek, 13 września 2012

Kalejdoskop finansowy

Dane finansowe za pierwsze półrocze nie nastrajają nas optymistycznie. Nie zamierzam ukrywać, że Kraków przekroczył nieznacznie limit dopuszczalnego zadłużenia. Do katastrofy finansowej – co obwieścili już dziennikarze i niektórzy radni – jeszcze nam jednak daleko, tym bardziej, że podsumowanie ostatnich dwóch miesięcy pokazuje, że w porównaniu z półroczem nasz deficyt zmniejszył się o prawie 80 mln zł. Tym niemniej chcę dziś kilka słów poświęcić krakowskim pieniądzom.
Na początek zaproponuję Państwu zagadkę. Proszę odgadnąć, który cytat z lokalnych gazet dotyczy Krakowa?
• „Od pewnego czasu po zmierzchu na ulicach jest ciemno - nie działa uliczne oświetlenie. Podobna sytuacja ma miejsce rano. To nie efekt przestawiania zegarów przez dostarczyciela energii(...), a... oszczędności.”
• „Instytucje kultury straciły aż 1,7 mln zł miejskiego wsparcia. Samorząd tłumaczy to zapaścią finansów publicznych w kraju. Dyrektorzy placówek szukają oszczędności i walczą o dotacje.”
• „Gmina sama ma problemy ze znalezieniem chętnych na wystawione na sprzedaż swoje nieruchomości. Już wiadomo, że do końca tego roku nie zarobi na nich tyle, ile się spodziewała.”
• „Władze (miasta) szukają dodatkowych wpływów nie tylko podwyższając ceny biletów MPK. Według założeń do budżetu na rok 2013, w górę, choć w różnym stopniu, idą niemal wszystkie opłaty samorządowe. Podatki od nieruchomości i środków transportu, czynsze za lokale użytkowe i mieszkalne, opłaty za parkowanie, woda i ścieki, oraz bilety MPK.”
Udało się odgadnąć? Myślą Państwo, że wszystkie dotyczą Krakowa? No to teraz pora na rozwiązanie zagadki: w kolejności prezentowanych cytatów chodzi o Poznań, Toruń, Wrocław i Łódź. Z pewnością miast i cytatów znalazłoby się więcej, ale nie chcę Państwa zanudzać. Chciałem tylko przez to pokazać, że czy się to radnym i dziennikarzom podoba czy nie, musimy stan finansów Krakowa analizować poprzez pryzmat wszystkich polskich samorządów. Bo łatwo oczywiście władzom miasta zarzucić nieudolność, ale jeżeli z tymi samymi problemami borykają się wszystkie miasta, to warto zastanowić się nad ich przyczynami.
Wielokrotnie już to mówiłem, ale będę powtarzał do znudzenia. Kryzys spowodował, że dochody samorządów wprawdzie rosną, ale w stopniu wielokrotnie niższym niż wydatki. I to pomimo bolesnych oszczędności. (Weźmy jako przykład koszt utrzymania komunikacji miejskiej w sytuacji wzrostu cen paliw.) Dodatkowo subwencje i dotacje, które dostajemy z kasy państwa, nie wystarczają na pokrycie kosztów zadań, które rząd przekazał samorządom. Często przytaczanym przykładem (bo i kwota jest największa) jest sytuacja krakowskiej oświaty. Z budżetu państwa dostaniemy w tym roku na jej funkcjonowanie 716,5 mln zł, podczas gdy koszt całości skalkulowany jest na 1 mld 152 mln zł. Czyli 435 mln zł musimy wygospodarować ze swoich własnych dochodów.
Sprawozdania z pierwszego półrocza pokazały, że deficyt Krakowa na koniec czerwca wyniósł 220 mln zł, a limit zadłużenia po odliczenia środków unijnych przekroczyliśmy o 3 procent. Zapytają Państwo z pewnością, co dalej. Czy to już katastrofa? Proszę pamiętać, że te wskaźniki mają jedynie charakter dyscyplinujący samorządy i w tych kategoriach można oceniać budżet miasta dopiero 31 grudnia. Teraz dane zmieniają się jak w kalejdoskopie. Dysponuję już wstępnymi danymi na koniec sierpnia, z których wynika, że nasz deficyt obniżył się do ok. 143 mln zł. Stało się tak dlatego, że w pierwszej połowie roku musieliśmy zapłacić raty za inwestycje. Teraz nie planujemy tak dużych wydatków, więc przez najbliższe miesiące nasz deficyt będzie się zmniejszał i wierzę, że na koniec roku osiągnie poziom bliski temu, co zaplanowaliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz