poniedziałek, 19 grudnia 2011

Tak. Kraków!

W czasach kryzysu najlepiej, bo najłatwiej mają wirtualni uzdrowiciele. Skrzykną się, siądą, zaproszą media, orzekną, że wszystko jest źle i że wszystko trzeba naprawić. Nic ich nie ogranicza: plany mogą budować dalekosiężne, bo na razie nie muszą i nie mają jak konfrontować ich z rzeczywistością. Mogą też z propagandowym rozmachem zlekceważyć stare porzekadło: tak krawiec kraje, jak mu sukna staje. Stowarzyszenie „Tak. Kraków”, o powołaniu którego dowiedzieliśmy się niedawno, nie musi mierzyć zamiarów na siły: nie odpowiada za stan finansowy miasta, nie musi liczyć się z globalnym kryzysem, nie musi nawet zauważyć, że z konsekwencjami kryzysu walczą niemal wszystkie gminy i nie tylko gminy. Może za to dać światu to, co najlepsze: konstruktywną krytykę. Więc daje.

Założycielami Stowarzyszenia są m.in. byli prezydenci Krakowa Józef Lassota i Andrzej Gołaś oraz szefujący onegdaj Kancelarii Prezydenta za kadencji Andrzeja Gołasia Ireneusz Raś, który ma problem, czy przyznać jednoznacznie, że zamierza być przyszłym kandydatem na prezydenta miasta, czy też wręcz odwrotnie, póki co jeszcze powinien się tego wypierać. W każdym razie panowie, wszyscy powiązani z Platformą Obywatelską (choć zarzekają się, że przedsięwzięcie ma charakter społeczny), zjednoczyli się w krytyce tak bardzo, że skrytykowali chyba właściwie wszystko. Do wielu zarzutów trudno się odnieść, miały tak ogólnikowy charakter. Ale znalazł się też jeden dosyć konkretny, i ten wprawił mnie w zdumienie: otóż Jacek Majchrowski psuje przestrzeń publiczną!

Spieszę tłumaczyć, co moje zdumienie wywołało.

Jedną z wielkich bolączek miasta od wielu, wielu lat był brak planów zagospodarowania przestrzennego. Tego, jak szalenie powiązane jest to z kształtowaniem przestrzeni publicznej, tłumaczyć chyba nie muszę. Ale muszę za to przypomnieć, że „niepsujący” przestrzeni publicznej Andrzej Gołaś zostawił miasto z planami zagospodarowania pokrywającymi 1 procent powierzchni miasta. Słownie: jeden. W tej chwili, gdy miastem tym rządzi „psujący” przestrzeń Jacek Majchrowski, plany obejmują już blisko 40 procent, a szacuję, że wraz z końcem mojej trzeciej kadencji zbliżą się do 60 procent. To również za czasów niepsującego przestrzeni Andrzeja Gołasia zaniedbania spowodowały unieważnienie opracowanego na zlecenie miasta studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. To też za czasów tego samego Prezydenta, któregoś pięknego ranka mieszkańcy i media odkryli kilkumetrową niespodzianką na placu Marii Magdaleny w postaci tak głośno dyskutowanego potem i kontrowersyjnego pomnika Piotra Skargi. Przypomnijmy też raz jeszcze, że w Stowarzyszeniu „Tak. Kraków” obok Andrzeja Gołasia siedzi Józef Lassota, prezydent, który w pamięci Krakowa pozostał jako ten, który w zaniedbanym sercu miasta usiłował stworzyć Nowe Miasto, prowadził wieloletnie rozmowy z Tishmanem, wybudował (o czym mało kto pamięta) pierwszy kawałek dzisiejszego podziemnego tunelu tramwajowego. Owoc jego pracy został jednak przekreślony przez następcę, Andrzej Gołasia, który uznał, że projekt jego poprzednika nie jest korzystny dla miasta. Pamiętamy chyba wciąż komentarze o zaprzepaszczeniu szansy, o zniechęcaniu inwestorów do Krakowa jako miasta niewiarygodnego w rozmowach, a do komentarzy tych przyczyniali się walnie ci, których praca poszła na marne. Dziś, jak widać, ramię w ramię zgadzają się ze sobą: prezydent, który zaczął tworzyć nowoczesne centrum Krakowa i prezydent, który działania te zniweczył.

Nowe stowarzyszenie wydało oczywiście nie tylko konstruktywną krytykę. Mamy też konstruktywne postulaty zmian. Otóż panowie proponują nam konkretne rozwiązania: Ireneusz Raś chce „budować przyszłość miasta” i chce, aby Kraków „był miejscem międzynarodowych spotkań”, a Andrzej Gołaś planuje wykonać „skok do przodu”. Przydałby się skok do przodu w nadawaniu swoim postulatom cech realnych.

Stowarzyszeniu „Tak. Kraków” odpowiem jako Jacek Majchrowski: Tak. Kraków. Przez minione dziewięć lat i przez najbliższe trzy.
Zastanawiałem się – skoro stowarzyszenie ma charakter otwarty, czy nie powinienem do niego wstąpić. Ale potem uświadomiłem sobie, że w tym wypadku to przecież nie o Kraków chodzi...